niedziela, 17 sierpnia 2008

Co wspólnego z rozwojem osobistym ma teoria Einsteina?

Każdy z nas na pewno zna słynne równanie Einsteina: E=mc2. W każdej szkole na tym świecie znajduje się ono w programie zajęć z fizyki. Zwykle towarzyszą mu zadania i związane z podróżami kosmicznymi, prędkością światła, sławnym przykładem bliźniaków starzejących się w innym tempie...

A jak sądzicie, w ilu szkołach można usłyszeć o tym, jaki wpływ odkrycia Einsteina mają na nasz rozwój osobisty? Na rozumienie tego, kim jesteśmy my ludzie?

Założę się o jogurt, że w Polsce nie spotkamy takiej szkoły. Na zachodzie Europy i w USA/Kanadzie być może już takie są.

Co więcej, sądzę, że niektórzy z Was czytając ten wstęp zadają sobie pytanie: a mają te odkrycia w ogóle jakiś wpływ? Co ma wspólnego jedno z drugim?

Cofnijmy się, zatem najpierw w czasie.

Zanim Einstein zaprezentował swoją teorię względności, nasz świat był opisywany poprzez zasady fizyki Newtona. Opierają się one na założeniu, że zawartość tego świata składa się z ciał stałych, którymi rządzi prawo grawitacji. Nawet wtedy, kiedy w 19-tym wieku zasady Newtona zostały rozszerzone na obszar atomów, wciąż fundamentalnym twierdzeniem było to, że elektrony czy protony są najmniejszym komponentem materii, jej cząstką elementarną.

Einstein w gruncie rzeczy postawił wszystko na głowie. Udowodnił bowiem, że te najmniejsze cząstki nie są tak naprawdę cząstkami, czyli czymś stałym, trwałym i niezmieniającym się, ale nieustannie wibrującą energią, która objawia się jako coś stałego, jako coś materialnego.

Jeżeli popatrzylibyśmy przez mikroskop na "wnętrze" drewna lub metalu zauważylibyśmy ze zdziwieniem, że:

1. większość zawartości tych ciał stałych stanowi pustka. Przestrzenie pomiędzy "cząstkami" są niewspółmiernie ogromne w stosunku do "miejsca", które zajmują te cząstki.

2. "cząstki" znajdują się w nieustannym ruchu. Nieustannie wibrują. Nic nie jest tak naprawdę stałe. Nic nie jest nieruchome, niezmienne i "trwałe" w takim rozumieniu jak nasze potoczne rozumienie solidności stołu zrobionego z dobrego drewna.

Innymi słowy nic nie jest takie, jakim się wydaje być. Wszystko wibruje.Wszystko jest energią lub właściwie lepiej byłoby powiedzieć: energia jest wszystkim.

To samo dotyczy naszego ciała. Czy wiecie, że w ciągu doby ludzkie ciało wymienia ok. 2.5 kg komórek? Czy w związku z tym zdajemy sobie sprawę, że każdego poranka budzimy się jako nowi ludzie? Czyż to nie jest niesamowite?

Czyż to nie jest niesamowite, że my ludzie, na najniższym poziomie jesteśmy dokładnie tym samym, czym są drzewa, powietrze, jakakolwiek forma istnienia na tym świecie?

Jeżeli energia jest wszystkim, to są nią również nasze myśli. Nasza modlitwa jest energią. Nasza zazdrość jest energią. Nasza miłość też nią jest.

A ponieważ na najniższym poziomie wszystko wibruje i nieustannie się zmienia, to również wszystko wpływa na siebie nawzajem. Posługując się językiem fizyków można powiedzieć, że żyjemy w jednej wielkiej "zupie" energii. Rozważania, czy ta energia jako całość jest świadoma pozostawię na inną okazję.

Na pewno nie raz spotkała(e)ś człowieka, który emanował złą energią. Nie lubimy przebywać w gronie takich osób, osób które narzekają, są zgorzkniałe, smutne bądź agresywne. Zapadamy się wtedy w sobie. Wycofujemy. Nasz poziom energii spada.

I odwrotnie. Udział w dobrym szkoleniu, rozmowa z mądrą osobą, osobą emanującą ciepłem - dodaje nam sił. Czyż termin "emanować" nie jest pojęciem z dziedziny energii właśnie :-)

Dlatego też przede wszystkim uważajmy na nasze własne myśli. Wpływają przede wszystkim na nas i na nasze samopoczucie. Podnoszą lub obniżają naszą wibrację. W dosłownym fizycznym rozumieniu.

Szukajmy też takich miejsc i ludzi, gdzie czujemy wysoki poziom dobrej energii.

Ja mam takie swoje miejsce niedaleko Krakowa. Kiedy czuję się wyczerpany lub spięty, wsiadam na rower i jadę do jednej z podkrakowskich dolinek. Tam, na jednej ze skałek, w zacisznym zagajniku, jakoś dziwnie zawsze dochodzę do siebie...


Pozdrawiam Serdecznie

--
Ryszard Skarbek
Autor Bloga Tańcząc z Życiem

Artykuł pobrany z serwisu Artelis.pl

3 komentarze:

Unknown pisze...

Myślę że na początku to tak naprawdę twierdzenie że wszystko jest energią która oddziaływuje na nas jest trochę abstrakcyjne dla ludzi , za pierwszym razem ciężko uwierzyć .. Po pewnym czasie można jednak dojść do logicznych wniosków i uwierzyć.:)

Łukasz pisze...

Notka mi się podoba, poza jedną rzeczą: to że każdej nocy wymieniamy tyle komórek nie oznacza, że budzimy się somatycznie nowi - mówi się, że siedem lat zajmuje wymiana komórek całego organizmu na nowe. Ale jaki sens ma takie stwierdzenie, jeśli mnóstwo ludzi umiera na raka? Gdyby realnie wszystkie komórki naszego ciała wymieniane były na nowe, nie chorowalibyśmy...

Unknown pisze...

Wszystko na pewnym poziomie jest tym samym. Jest to wspaniałe. Szkoda tylko ,że takie stwierdzenia nie mają jakiegoś odbicia w zachowaniu ludzi i szanowaniu się nawzajem (nie licząc zapewne częstych wyjątków).
Dobrym stwierdzeniem jest ,że jeżeli wszystko jest energią to myśli także.Pytanie czy mają one wpływ na rzeczywistość w sposób bezpośredni?
Faktem jednak jest że "emanowanie" odpowiednią energią od jednej osoby ma wpływ na drugą. Dlatego ważne jest z kim przebywamy najczęściej. Kto z kim przystaje takim się staje. Pozdrawiam
-----
szymanskitomasz.pl