niedziela, 3 sierpnia 2008

I Ty, tylko Ty...

Do napisania tego artykułu natchnęła mnie wczorajsza rozmowa z moim kolegą, Tomkiem. Otóż rozmawialiśmy sobie swobodnie na różne tematy, aż doszliśmy do ogólnej sytuacji w naszym kraju...

Zaczęliśmy sobie żartować, że co by się nie działo, to i tak zawsze jest to wina państwa... ;-)

Dla nas to były żarty, ale z pewnością część osób naprawdę tak sądzi. Co by to nie było, jeśli mi nie pasuje to jest to wina państwa, albo przynajmniej kogoś innego – nauczyciela, szefa itp...

To jest właśnie to, co powoduje, że Polska jest w tym miejscu, w którym jest. To nasze myślenie, że za naszą sytuację odpowiedzialny jest ktoś inny. Oczywiście, że rządzący po to są, żeby nam ułatwiać życie przez tworzenie właściwych ustaw i rozporządzeń – to jest sprawa bezdyskusyjna. Ale nie możemy obarcza ich winą za wszystko, co złe wokół.

Kiedyś jak dostałem słabszą ocenę, to naturalnie zwalałem wszystko na nauczyciela: „jak mógł nam zrobić niezapowiedzianą kartkówkę?!”, „uwziął się na mnie, skoro wziął mnie do tablicy!”...

Na szczęście już z tego wyrosłem, ale są osoby, które nigdy z tego nie wyrastają... Nie potrafią po prostu wziąć na siebie odpowiedzialności za swoje własne życie! Zła ocena – wina nauczyciela, to jasne! Słabe zarobki – wina szefa, bez dwóch zdań! Stanie w korku – „ich” wina... co by się nie działo, zawsze jest winny, nigdy natomiast nie jesteśmy to my.

A może to mnie nie chciało się nauczyć na kartkówkę? A może mogłem wziąć udział w jakimś szkoleniu, żeby podnieść stan mojej wiedzy, moją wartość i tym samym pokazać szefowi, że zasługuję na lepsze zarobki? A to, że stoję w korku? No cóż... mogę zdecydować przecież, że nie będę się na to denerwował, czas i tak stracę, ale przynajmniej nie będę dokładał sobie stresu...

Niezależnie od sytuacji każdy z nas decyduje jak postąpi... Możesz zdecydować, że to inni są odpowiedzialni za to, co się w Twoim życiu dzieje i dać im władzę nad sobą. Możesz także zdecydować, że sam jesteś odpowiedzialny za wszystko. Nawet jeśli nie do końca tak jest, to biorąc na siebie odpowiedzialność w każdej sytuacji, otwierasz sobie drogę do rozwiązań. Przekazując jednak innym władzę na własnym zachowaniem stajesz się niewolnikiem ich zachcianek. To jak Cię traktują to ich sprawa, to jak na to reagujesz – tyko Twoja.

Dlatego też jeśli w Twoim życiu nie dzieje się tak, jak byś sobie tego życzył – weź odpowiedzialność za ten stan rzeczy na siebie! Możesz coś zmienić, zabierz się tylko do pracy. Zacznij od siebie. Pamiętaj, że świat można zmienić tylko w jeden sposób – zmieniając siebie.

Jeśli coś nam się nie podoba w otaczającej nas rzeczywistości, mamy dwa wyjścia – nic nie robić i narzekać na to, że inni do tego doprowadzili lub samemu zacząć to naprawiać (zaczynając od siebie i idąc coraz dalej). Jeśli więcej osób wybierze tę drugą opcję, w Polsce zacznie dziać się zdecydowanie lepiej!


PS. Jeśli nie chcesz się zmienić, to weź przynajmniej na siebie odpowiedzialność za to. Nie musisz się rozwijać, ale nie narzekaj, że to wina innych...

PPS. Zmienić się jest ciężko... jest tak samo ciężko jak się nie zmieniać (bo czy to „szare” życie jest takie łatwe?)


--
Sięgaj wyżej
Własny e-biznes - rzeczywistość dla każdego

Artykuł pobrany z serwisu Artelis.pl
Autorem jest
Daniel Janik

Problemy z koncentracją

Zaczęła się wiosna i wielu z nas znów narzekać będzie na przemęczenie, rozkojarzenie i niemożność skupienia uwagi. Brak koncentracji może być naprawdę męczący, szczególnie jeżeli wiemy, że akurat w tej chwili powinniśmy być skupieni na nauce, pracy, jakimś konkretnym zadaniu. Jest powszechnym problemem. Na szczęście można sobie z nim radzić. Najpierw jednak musimy poznać przyczynę.
Problemy z koncentracją mogą mieć podłoże temperamentalne. To, czy potrafimy się skupić, czy rozprasza nas każda, nawet najmniejsza rzecz, zależy od cech naszej osobowości, a co za tym idzie – od naszego układu nerwowego. Najbardziej popularną typologią temperamentu jest typologia Hipokratesa – Galena. Obaj wyróżnili i opisali cztery typy temperamentalne: sangwinika, melancholika, choleryka i flegmatyka. Ich teorie, potwierdzone wieloma badaniami (m.in. Pawłowa) wskazują na różnice indywidualne u ludzi, wywodzące się z budowy układu nerwowego. Na podstawie ogólnej charakterystyki można wnioskować, że osoby o temperamencie sangwinika czy choleryka nie będą w stanie skupić się na czymś przez dłuższy czas, ze względu na ich żywiołowość. Obaj lubią, gdy wokół nich dużo się dzieje, są energiczni, emocjonalni, posiadają potrzebę zmian i aktywności. Jednak w przeciwieństwie do sangwinika, choleryk jest nastawiony na cel i to może mu ułatwić pracę i naukę, bo jeśli będzie miał jasno określone zadanie do wykonania, znajdzie sposób, żeby je zrealizować. Pozostałe dwa typy: melancholik i flegmatyk, to osoby o zupełnie odmiennym usposobieniu. Melancholik jest znakomitym organizatorem, jego determinacja i dążenie do perfekcji ułatwiają osiąganie celów, nawet długoterminowych. Jest cierpliwy i wytrwały, jednak może mieć tendencje do wpadania w depresję, a silne i długotrwałe emocje (zarówno pozytywne, jak i negatywne) są bardzo efektywnym dystraktorem. Flegmatyk natomiast, to osoba nie mająca określonego celu, nie potrafiąca podjąć decyzji, ale cierpliwa i spokojna. Lubi odkładać wszystko na później i miga się jak może od obowiązków, jednak w obliczu konieczności wykonuje zadanie z należytą dokładnością bez rozglądania się dookoła i zbędnego rozpraszania uwagi.
Sposób, w jaki człowiek reaguje na dane sytuacje, jest bardzo indywidualny. Z naturą nie wygramy, nie mamy możliwości zmiany osobowości. Ale jeśli nie możemy zmienić siebie, to możemy zmienić nasze otoczenie.
Dostosowanie miejsca, w którym pracujemy nie powinno być trudne. Pozbądź się z pokoju i biurka wszystkiego, co może Cię rozpraszać, odwracać Twoją uwagę od zadania, które wykonujesz. Usuń z biurka zdjęcie sympatii, maskotki, kolorowe przyciski do papieru itp. Jeżeli dekoncentruje Cię wszystko, to przykro mi, ale powinieneś pracować w niemalże „sterylnych” warunkach. Zbędne bodźce nie pomogą Ci w opanowaniu nowego materiału czy przygotowaniu miesięcznego raportu dla szefa.
Warto również dopasować pomoce naukowe do osobistego stylu uczenia się. Wzrokowcowi pomogą wszelkie materiały graficzne, słuchowiec powinien przeczytać notatki na głos, by lepiej je zapamiętać, kinestetyk może chodzić po pokoju podczas nauki, a czuciowiec najlepiej zapamięta nowe treści, gdy skojarzy je z emocjami (pomocne w tym będą mapy myśli).
Łatwiej koncentrujemy się na tym, co nas interesuje. A jeśli sposób dostarczania informacji będzie odpowiadał naszemu stylowi ich odbierania to nauka/praca stanie się przyjemnością.

Innym powodem dekoncentracji jest przeżywanie silnych uczuć. Gdy martwimy się o kogoś czy o coś, cierpimy bądź przeżywamy euforię, nie ma mowy, żeby udało nam się skupić na zadaniu. W takim wypadku jedyne, co możemy zrobić, to przeczekać lub spróbować uporać się ze sprawami, które nas rozpraszają. Możemy również spróbować technik relaksacyjnych. Często sam odpoczynek ma zbawienne skutki. Ze „świeżym” umysłem łatwiej nam pracować.

Żyjemy coraz szybciej, mamy coraz więcej na głowie. Chcemy być jak najlepsi na uczelni, w pracy, w domu. Bierzemy na siebie kolejne obowiązki, z których chcemy się wywiązać perfekcyjnie.
Niestety, rezultat często jest przeciwny do zamierzonego. Natłok spraw prowadzi do tego, że nie jesteśmy w stanie skupić się na żadnej z nich na tyle długo, aby je z powodzeniem zakończyć. Rozwiązanie tej sytuacji wydaje się być proste, ale wymaga od nas dyscypliny. Jeżeli zaplanujemy sobie czas, rozpiszemy w kalendarzu czy notesie plan dnia i rzeczy do zrobienia, to potem wystarczy tylko trzymać się naszego „rozkładu jazdy”. Jeśli spędzamy dużo czasu przed komputerem, możemy sobie pomóc programami typu outlook, czy aplikacjami w popularnym gmailu. Alarmy ustawiane w telefonie komórkowym przypomną o najważniejszych wydarzeniach, a tradycyjny kalendarz książkowy pomieści pełny rozkład dnia, z podziałem na godziny.

Kluczem do uzyskania stawianych sobie celów jest MOTYWACJA. Jeżeli nie widzimy sensu wykonywania jakiejś czynności, to nic nam nie pomoże. Dlatego nawet w najnudniejszym zajęciu powinniśmy znaleźć coś co nas zachęci do wykonania go, coś, co się nam przyda, pozwoli osiągnąć jakieś korzyści, będzie łączyć się z naszymi zainteresowaniami, hobby itd. To naprawdę działa. Jeśli będzie nam się chciało tak, jak nam się nie chce, to żadne zadanie nie będzie nam straszne.

Osobom zabieganym polecam kilka MNEMOTRIKÓW, które pomogą w zapamiętywaniu niektórych rzeczy. Jeśli zapominamy cięgle o czymś, warto w swoim otoczeniu umieścić „przypominajki”, które przyciągną naszą uwagę do rzeczy, które powinniśmy zrobić. O co chodzi? O kolorowe karteczki z krótkimi poleceniami, np. na doniczce kwiatka z napisem: PODLEJ MNIE, na lodówce: KUP MLEKO itd., itp. Proste, ale skuteczne. Z czasem będziemy mogli zdjąć karteczki, bo okaże się, ze nie są już potrzebne, a nasza pamięć i koncentracja zostały dobrze wytrenowane.

Na pewno wszyscy znają powiedzenie: „praktyka czyni mistrza”. Tę zasadę można z powodzeniem stosować również do treningu koncentracji. W jaki sposób? Początkowo nie będzie łatwo. Będzie to wymagało pełnej kontroli nad procesem uczenia się, czy pracy. Należy świadomie zaplanować czas i miejsce pracy. Powiedzieć sobie: „Zamierzam się teraz uczyć/ robić prezentację/ pisać artykuł, będę się koncentrować na tym jak tylko mogę”. Podczas wykonywania zaplanowanej czynności pilnujemy, aby nasze myśli trzymały się tematu, którym się zajmujemy. A gdy zauważymy, że „odpływamy” sprowadzamy momentalnie swoje działanie na właściwe tory. Jest to może sztuczne i dziwne, ale już po kilku dniach takich zabiegów widać efekty. Nasz umysł przystosuje się do nowej sytuacji nie będziemy musieli się kontrolować, a koncentracja zdecydowanie się poprawi. Pamiętaj, aby co kilkanaście - kilkadziesiąt minut robić przerwy, przez pięć minut zająć się czymś innym, oderwać od obowiązku, by potem z „odświeżonym” umysłem wrócić do działania.

Pamiętajmy także, by do nauki/pracy siadać zawsze wypoczętym. Sen i odpowiednia dieta są podstawą wszelkich działań i funkcjonowania naszego organizmu. Natomiast świadomość własnych potrzeb, motywacja i praktyka – kluczem do sukcesu, nawet w najtrudniejszych sytuacjach.

Artykuł pobrany z serwisu Artelis.pl
Autorem jest Marika Marcinkowska

piątek, 1 sierpnia 2008

Dieta mózgu

Ktoś powiedział, ze sesja jest jak SITA – rok nauki w tydzień. Ile jest w tym prawdy wie każdy student. Każdy też ma ten sam problem. Co zrobić, by zapamiętać szybciej, więcej i trwalej? W jaki sposób zapakować te wszystkie informacje do magazynu znajdującego się w naszej głowie? Okazuje się, że wiele zależy od tego, co jemy. Właściwa dieta jest wskazana nie tylko do utrzymania ładnej sylwetki lecz także do utrzymania pracy naszego mózgu na wysokim poziomie.

...ale o co chodzi?
Mózg ludzki stanowi ok. 2% wagi ciała, ale pobiera aż 20% energii i ok. 25% tlenu dostarczanego naszemu organizmowi. Żywi się glukozą (nie oznacza to jednak, że my powinniśmy się żywić głównie czekoladą i batonikami) spalaną w obecności tlenu. Naukowcy dowiedli, że prawidłowo ułożone menu pomoże nam zwiększyć koncentrację, wydajność umysłową, kreatywność oraz odporność na stres. Czyli wszystko co przydaje się zarówno podczas nauki, jak i w życiu codziennym.

Menu
Przystawki:
Od najmłodszych lat rodzice mówili nam, że powinniśmy jeść warzywa i owoce. Mieli rację. Wszyscy ci, którzy wtedy się krzywili i wybierali cukierki zamiast jabłka czy marchewki niech żałują. Marchew pozytywnie wpływa na przemianę materii w mózgu, ananas i cytryna są bogate w witaminę C, która poprawia pamięć i ułatwia przyswajanie żelaza, które z kolei jest odpowiedzialne za transport tlenu w naszym organizmie. Odpowiednia dawka tlenu sprawia, że nie jesteśmy zmęczeni i łatwiej przyswajamy informacje.
Tyrozyna zawarta w bananach zwiększa nasze siły twórcze i zdolność koncentracji. Ponadto banany (tryptofan) i truskawki (pektyny) podniosą naszą odporność na stres i poprawią samopoczucie.
Dzięki cebuli nie będziemy przemęczeni, ponieważ pomaga ona w ukrwieniu mózgu, czyli m.in. dostarczeniu mu substancji odżywczych, a kapusta pomoże nam się zrelaksować i zmniejszy naszą nerwowość poprzez spowolnienie aktywności tarczycy.
Warto również zwrócić uwagę na rośliny strączkowe i ziarna. Są źródłem lecytyny (soja, kiełki pszenicy, orzechy), która poprawia pamięć oraz magnezu (pestki dyni, kasza gryczana, migdały, biała fasola), kojącego nasze skołatane nerwy.
Dla prawidłowego funkcjonowania ośrodkowego układu nerwowego bardzo ważny jest mangan. Zwiększa on również tolerancję na obciążenie glukozą, czyli sprawia, że duża dawka cukru nie uśpi nas, a znaleźć możemy go m.in. w grzybach, cykorii i szpinaku.

Dania główne:
Kluczową rolę w diecie naszego mózgu odgrywają nienasycone kwasy tłuszczowe, zawarte w rybach morskich i krewetkach. Z tłuszczów zbudowane są osłonki neuronów, które decydują o szybkości przepływu informacji przez włókna nerwowe. W efekcie nasze procesy myślowe i wszelkie działania są efektywniejsze. Spożywanie chudego mięsa i drobiu dostarczy naszym organizmom lekkostrawnych białek. Należy pamiętać, że białko jest podstawowym budulcem wszystkich komórek naszego organizmu. Mięso i ryby są również źródłem witaminy PP, którą powinniśmy przyjmować, jeśli chcemy by nasza pamięć była niezawodna. Ponadto warto zażywać też lecytynę. Jeśli nie chcecie faszerować się tabletkami, polecam wątróbkę, jaja, kalafiory i kapustę włoską. Dlaczego jest to tak ważne? Cholina – jeden ze składników lecytyny, pobudza układ nerwowy, wzmacniając tym samym zdolność koncentracji i zapamiętywania, a także refleks.
Witamina B12 – nazywana „witaminą mózgu” (ze względu na to, że jej niedobór przyczynia się do zaburzeń neurologicznych) – poprawia koncentrację i pamięć, a także zwiększa wydolność psychofizyczną. Dostarczą nam jej głównie ryby: łosoś, makrela, śledzie, sardynki.
W odróżnieniu od B12, witamina B1 uzyskała miano „witaminy nastroju”. Pomaga uzyskać dobre samopoczucie, usuwa zmęczenie, nerwowość, irytację. Znajdziemy ją w chudej wieprzowinie, kaszy gryczanej i jęczmieniu.
Węglowodany także są istotnym elementem diety. Poprzez reakcje chemiczne stymulują wytwarzanie przez mózg serotoniny. Uruchamia to układ obrony przeciwstresowej, zmniejszający napięcie emocjonalne. Lepiej dla nas, gdy będziemy spożywać węglowodany złożone, zawarte w ciemnym chlebie, naleśnikach, brązowym ryżu czy makaronie, niż pójdziemy na łatwiznę i zjemy czekoladowy baton.
Dla poprawienia kondycji naszego umysłu dobry jest również potas zawarty w ziemniakach, pomidorach i roślinach strączkowych. Natomiast bogate w jod ryby i skorupiaki morskie poprawią funkcjonowanie tarczycy.
Innym ważnym minerałem jest cynk. Odgrywa istotną rolę w procesie zapamiętywania i utrzymuje właściwy poziom odporności organizmu. Aby być pewnym, że zażyliśmy odpowiednią dawkę tego związku, powinniśmy jeść kurczaka, wołowinę lub cielęcinę.

Przyprawy:
Każde danie warto odpowiednio przyprawić, aby nasz posiłek miał smak i był przyjemnością a nie tylko obowiązkiem. Siemię lniane, które z powodzeniem może służyć jako dodatek do kanapek lub sałatek jest bogate w kwasy omega-3, a musicie wiedzieć, że stanowią one 60% naszej tkanki mózgowej. Ich niedobór prowadzi do depresji, podwyższenia poziomu cholesterolu i ciśnienia krwi. Dla łasuchów mam inną propozycję – siemię lniane można uprażyć z miodem, tworząc pyszne sezamki.
O dobroczynnych właściwościach imbiru ludzie wiedzą od stuleci. Imbir poprawia nasze zdolności twórcze poprzez ułatwienie dokrwienia mózgu. W podobny sposób działa kminek. Warto więc od czasu do czasu pić napar z mielonego kminku bądź imbiru (dostępne w herbaciarniach).
Jeżeli humor nam nie dopisuje, dodajmy do przygotowywanych potraw odrobinę ostrej papryki. Zawarte w niej substancje zwiększą produkcję endorfiny – hormonu przyjemności.
Wśród przypraw i ziół źródłem wspomnianego już cynkumięta, czosnek i majeranek. Nie należy również zapominać o miedzi, której dostarcza nam pieprz.
Pamiętajcie jednak, żeby nie przesadzić z przyprawami.

Desery:
Co wspólnego mają ze sobą czekolada, kakao, rodzynki, suszone śliwki i migdały? Odpowiedź nie jest trudna czy podchwytliwa. Jest to magnez – minerał działający uspokajająco, niezbędny m.in. do syntezy białek i kwasów nukleinowych oraz kształtowania prawidłowej pobudliwości nerwowo-mięśniowej. Ponadto czekolada i kakao zawierają miedź, która zapobiega uszkodzeniu błon komórkowych i zmniejsza stężenie cholesterolu we krwi. Natomiast rodzynki i suszone śliwki dostarczają nam również żelaza.
Na deser polecam także świeże owoce: jeżyny (źródło wapnia, który zapobiega powstawaniu miażdżycy), czarne porzeczki, truskawki, pomarańcze, grejpfruty (witamina C), maliny (miedź, wit.C, żelazo), poziomki (żelazo).

Napoje:
Pobudzające działanie kawy jest bardzo dobrze znane. Wiadomo, że kofeina pobudza nas intelektualnie, sprawia, że postrzeganie staje się łatwiejsze, procesy myślowe sprawniejsze, a uczucie zmęczenia i senności odchodzi w niepamięć po zażyciu tego cudownego napoju. Dzieje się tak dlatego, ze kofeina wzmacnia połączenia nerwowe w korze czołowej i przedczołowej, a te z kolei odpowiedzialne są bezpośrednio za naszą pamięć krótkotrwałą. Pamiętajmy jednak, że stosowana w nadmiarze zmniejsza naszą zdolność koncentracji, wywołuje gonitwę myśli, powoduje bezsenność, wypłukuje z organizmu magnez i przyspiesza akcję serca.
Aby utrzymać stan pobudzenia wystarczy niewielka dawka kofeiny: 100-200 mg dziennie (1-2 kubki kawy).
Herbata z melisy ma zupełnie odwrotne działanie. Uspokaja i wycisza zarówno nasze nerwy, jak i żołądek.
Mleko i jogurty są źródłem wspomnianego już białka, które jest składnikiem każdej komórki.
Sok pomarańczowy – znane wszystkim źródło witaminy C, kwasu foliowego i wapnia. Witamina bez problemu upora się z wolnymi rodnikami, a kwas jest potrzebny do produkcji serotoniny, regulującej wiele procesów naszego organizmu (np. poziom zadowolenia, sen, apetyt, zachowania impulsywne).
Czerwone wino bogate jest w omówioną wyżej miedź, a herbata dostarczy nam manganu, który jest naturalnym przeciwutleniaczem.

Odpowiednie odżywianie jest ważne nie tylko dla naszego mózgu, ale i ogólnej kondycji organizmu. Wymaga to jednak od nas pewnej dyscypliny i systematyczności, co może być trudne w dobie „energy drinków” i „tabletek na wszystko” działających błyskawicznie. Dieta jest zdrowszą alternatywą, działającą długofalowo. Warto więc się nad nią zastanowić.

Artykuł pobrny z serwisu Artelis.pl
Autorem jest
Marika Marcinkowska

Asertywny pracownik

Asertywny, znaczy szanujący siebie i innych. Człowiek asertywny to człowiek zdecydowany, otwarcie wyrażający swe uczucia, często mylnie odbierany jako bezczelny, niewychowany, niepokorny, który zawsze próbuje postawić na swoim. Obecnie podczas procesów rekrutacyjnych zwraca się dużą uwagę na to, aby zatrudniać asertywnych pracowników. Taka osoba daje gwarancję poprawnych stosunków i uczciwości w relacjach pracownik-pracodawca oraz pracownik-współpracownicy.

Asertywność to coś więcej niż tylko sztuka mówienia "nie". Oznacza przede świadomość własnych praw oraz, co za tym idzie - świadomość i szanowanie praw innych ludzi. To również jasne wyrażanie swoich zamiarów, które powoduje unikanie nawarstwiania się problemów i tym samym późniejszych nieporozumień. Umiejętne wyrażanie własnych opinii oraz kierowanie się w tym zasadami dobrego komunikowania się oraz dobrego wychowania, pozwala uniknąć błędnych skojarzeń osób asertywnych z osobami bezczelnymi czy agresywnymi. Osoby asertywne postrzegają błędy pozytywnie, jako okazję do nauki czegoś nowego i lepszego działania następnym razem. Potrafią mierzyć swe sukcesy własnymi możliwościami i potencjałem, unikają porównywania siebie z innymi. Akceptują własne możliwości i tym samym stawiają sobie realistyczne cele. Będąc asertywnym, otwarcie wyrażamy swe uczucia, swobodnie przyjmujemy i mówimy innym komplementy, wyrażamy i przyjmujemy krytykę. Postawa taka wyraża się zdecydowaniem oraz dążeniem do realizacji celów.

W dzisiejszych czasach tzw. rynku pracownika, zdecydowanie ważne jest, by pracodawca był świadomy oczekiwań pracownika. Pracownik, wyraźnie przedstawiający swe oczekiwania czy cele w związku z którymi aplikował na dane stanowisko może spodziewać się, że skoro został zatrudniony, to cele te są zbieżne z oczekiwaniami pracodawcy. Z osobami asertywnymi łatwiej nawiązać kontakt, relacje z nimi nie powodują stresujących sytuacji, które często wynikają w przypadku relacji z osobami agresywnymi, czy osobami nie panującymi nad swymi emocjami. Postawa asertywna stwarza szansę uzyskania tego, na czym nam zależy, daje gwarancję, że rozmowa prowadzona jest w dobrej atmosferze, zgodnie z zasadami dobrej komunikacji. Przede wszystkim jednak, postawa taka buduje fundament pozytywnych relacji na przyszłość. Szczerość i umiejętność wyrażenia własnych oczekiwań, wszystko to ubrane w fundamentalne zasady komunikacji, daje nam gwarancję dalszych pozytywnych relacji. Zachowanie takie powinno opierać się na dobrym kontakcie wzrokowym z rozmówcą, naturalnym tonie głosu i otwartej postawie oraz używaniu poprawnego, odpowiedniego, niedwuznacznego słownictwa.

Osoby asertywne, dzięki pewności siebie i jasno sprecyzowanym celom, umiejętności właściwego osądu i otwartej postawie są postrzegane jako dobrzy pracownicy. Zadowolenie pracodawcy nie opiera się tylko i wyłącznie na wynikach pracy, ale również na ich dobrej współpracy z resztą zespołu, szczerym komunikowaniem potrzeb, otwartością i motywującym wpływem na zespół aby dążyć do celu i jasno formułować potrzeby i problemy. Ponad dobrą atmosferę w grupie przedkładają oni szczerość i rozwiązywanie ewentualnych problemów w miarę jak się pojawiają, bez kumulowania czy unikania podejmowania trudnych decyzji i spięć.

W jaki sposób możemy nauczyć się asertywności? Przede wszystkim szczerze wyrażajmy informacje, które chcemy przekazać innym. Sympatia do kogoś czy dobra atmosfera w pracy nie mogą mieć wpływu na to, co chcemy przekazać. Zawsze warto szczerze i bezpośrednio z osobą zainteresowaną podzielić się uwagami czy osobistą uwagą na jej temat. Należy unikać przymusowego doprowadzania do zgody ?dla świętego spokoju". Gdy nie jesteś przekonany do czyjegoś pomysłu, lepiej w kulturalny sposób to wyrazić, niż przytakiwać i uśmiechać się. Czasem wystarczy prosić o wyjaśnienie, uściślenie problematycznej kwestii, aby zrozumieć i przystać na coś, co wcześniej wydawało nam się niedopuszczalne.

W słowniku osób asertywnych znajdują się takie wyrażenia jak: ja; uważam, że; czuję, że; chcę; weźmy się do; jak to możemy załatwić?; co o tym myślisz?; co Ty na to?.

Osoby asertywne to osoby nie bojące się ryzyka i aktywnie działające. Unikające bezczynnego siedzenia i zdania na los szczęścia. Aktywne podejmujące konstruktywne działania i realizujące się w ulubionym hobby, w gronie przyjaciół.

Wracając do obecnej sytuacji na rynku pracy i relacji pracownik-pracodawca. Coraz częściej spotykamy się z biorczym nastawieniem pracownika. Pracuję osiem godzin dziennie i masz mi płacić. Nie interesuje mnie zysk firmy, nie interesuje mnie ile pieniędzy dodatkowo wydajesz na moje ubezpieczenie i podatek. Interesuje mnie moje własne konto. Jeżeli moje oczekiwania finansowe wzrosną ponad to co możesz mi zapewnić, to zrywam umowę i przechodzę do konkurencji. Coraz częściej niestety rozstania z firmą następują z dnia na dzień, bez zachowania należnego okresu wypowiedzenia i należytego rozliczenia się z obowiązków. Taka postawa oczywiście z asertywnością nie ma nic wspólnego. Oczywiście nie ma nic złego w zmianie pracy. Obecnie coraz więcej osób zaczyna patrzyć na aktualną pracę jak na pewien etap swojej ścieżki kariery. Jeżeli praca nie daje perspektyw rozwojowych, nie realizuje nas zawodowo czy nie satysfakcjonuje finansowo lub jeżeli widzimy, że raczej nie chcemy spędzić życia w tej branży - warto zrobić ten ruch, zwłaszcza, że dzisiejszy rynek oferuje takie możliwości. Zmiana pracodawcy to naturalna konsekwencja niedopasowania oczekiwań i możliwości zarówno pracodawcy jak i pracobiorcy. Należy przy tym jednak pamiętać o dwóch zasadach: lojalności i uczciwości. Pracodawca zatrudniając obdarza pracownika zaufaniem. Ale życie to weryfikuje. Na szczęście, jak zaznaczyłam na samym początku, obecnie osoby rekrutujące coraz więcej uwagi zwracają na oczekiwania potencjalnych pracowników oraz na to czy kultura organizacji panująca w firmie im odpowiada. Dobrze przeprowadzona rekrutacja oraz szczera wymiana oczekiwań i planów rozwoju przez obie strony budzi zaufanie oraz pozwala uniknąć wielu rozczarowań w przyszłości.

Artykul pobrany z serwisu Artelis.pl
Autorem jest Ewelina Noga

Jak mała zmiana może zdecydowanie wpłynąć na poprawę jakości Twojego życia!

Jeśli jesteś taki jak ja, to pewnie zastanawiasz się jakich "cudów" będziesz musiał dokonać, by to osiągnąć. Prawdopodobnie jesteś sceptyczny i potrzebujesz przykładu, który pokaże, że to naprawdę działa.

Nie potrzebujesz żadnych specjalistycznych narzędzi, nie musisz wydawać nawet grosza i nie musisz tracić na to mnóstwa czasu! Może myślisz sobie, że jest w tym jakiś haczyk, może uważasz nawet, że to tylko takie pisanie, ale... stop!

Zatrzymaj na chwilę tę Twoją wewnętrzną rozmowę i pozwól mi coś przekazać. Fakt jest taki, że wszystko, co jest niezbędne, by zwykłe sytuacje stały się dla nas wspaniałymi okazjami do rozwoju, znajduje się w Tobie! Musisz tylko odpowiednio użyć mocy swojego umysłu!

Co musisz zrobić? To nie jest wcale takie trudne. Po pierwsze musisz chcieć coś zmienić, bo bez chęci zrobisz wszystko, by udowodnić sobie, że to nie działa! Hej, jesteś jeszcze? A więc czytaj dalej...

Może to, co powiem wyda Ci sie banalne, ale prawdą jest, że to naprawdę działa. Przekonałem się o tym sam. Fakt - jest to niezwykle proste i często po prostu uznajemy, że zbyt proste, by mogło okazać się pomocne.

Wyznam Ci coś, sam uważałem wcześniej, że trzeba czegoś więcej, żeby coś osiągnąć, że droga do sukcesu jest trudna i żadne proste rozwiązania niczego tutaj nie dają, teraz już jednak wiem, jak bardzo się myliłem. Ok, do rzeczy - to, co sprawia, że ze zwykłych sytuacji możemy stworzyć fantastyczne okazje jest nasze nastawienie. Tak, tylko tyle.

Święcie przekonałem się o tym na własnej skórze. Po ostatnich treningach (gram w piłkę ręczną) miałem ogromny niedosyt i wielu rzeczy mi brakowało, nastawiałem się negatywnie od początku i cały trening był tylko odzwierciedleniem tych moich myśli - każde kolejne ćwiczenie tylko pogłębiało moją niechęć do dalszych ćwiczeń. Uważałem, że to nie ma sensu, przestałem się przykładać, byłem tam tylko, żeby być. Ale jako, że jestem ambitny, taki działanie mi nie odpowiada, jeśli się nie rozwijam to trening taki jest dla mnie stratą czasu...

Dużo o tym myślałem i doszedłem do wniosku, że skoro moje nerwy niczego pozytywnego nie wnoszą, a tylko pogarszają sprawę, to muszę spróbować czegoś innego. No i postanowiłem, że będę robił wszystko jak tylko potrafię, czy to będzie miało dla mnie sens czy nie, obojętnie co będą robić inni, nie będzie to miało na mnie wpływu. I szok!

Miałem jeden z najlepszych treningów, a wszystko dzięki nastawieniu! Byłem pozytywny do innych i oni odpłacili mi tym samym, starałem się i pracowałem ciężko a praca moja zaczęła przynosić dobre rezultaty! Treść treningu wcale nie odbiegała jakoś od wcześniejszych, ale moje podejście, nastawienie sprawiło, że to, co wcześniej było dla mnie stratą czasu okazało się świetną okazją do rozwoju i przybliżenia się do realizacji moich celów - efektywnego treningu przy dobrej atmosferze w drużynie (co oczywiście wpłynie na naszą postawę w meczach).

Zanim skończysz czytać ten materiał zdasz sobie sprawę, jak ta mała i prosta prawda może pozytywnie wpłynąć na twoje codzienne czynności a tym samym przybliżyć Cię do realizacji marzeń!

Czy zauważyłeś już, jak taka mała zmiana w naszym nastawieniu do zwykłych czynności może mieć ogromny wpływ na jakość naszych doznać i radość ze świetnie wykonanej pracy?

Czy zastanawiałeś się już, w jaki sposób mógłbyś to wykorzystać w swoim codziennym życiu?

A więc do dzieła! Wykorzystaj tę wiedzę z korzyścią dla siebie!

PS. Jeśli uważasz, że to zbyt proste, by mogło być prawdziwe, to... uważaj tak nadal i nie rób nic! Niech skorzystają ci, którym naprawdę zależy.
--
Sięgaj wyżej
Własny e-biznes - rzeczywistość dla każdego

Artyku pobrany z serwisu Artelis.pl
Autorem jest Daniel Janik

'Mój problem jest wyjątkowy' - czy 'Ja jestem wyjątkowy?'

Przyjmuje klientów na coachingi od dwóch lat, od ponad pół roku zacząłem to robić zawodowo. Pracowałem w tym czasie, w realu i przez internet, z kilkuset osobami i niemal w każdej sesji przewijała się jedna idea, sformułowana na kilka różnych sposobów...'

Pewnie nigdy nie miałeś tak ciężkiego klienta jak ja...''

Pewnie jestem najgorszym przypadkiem, z jakim dotychczas pracowałeś.''

No, sam przyznasz, że chyba gorszego klienta dotąd nie miałeś?'

Fascynujące i zatrważające jednocześnie, jak ochoczo ludzie szukali swojej wyjątkowości w tym, jak bardzo byli, w swojej głowie, spaprani. Nie ważne, czy pracowałem z rzeczami, które subiektywnie uznawane są za dosyć lekkie i powszechne (lenistwo/brak motywacji) czy z obszarami, które w opinii społecznej traktowane są jako naprawdę poważne (schizofrenia, itp.), praktycznie każdy klient przychodził do mnie przekonany, że to właśnie on jest tym 'najtrudniejszym', 'najgorszym', 'najcięższym' - i niekiedy mówił to wręcz z pewną satysfakcją.

Od pewnego czasu zacząłem więc dawać im alternatywę, zdumiewająco skuteczną, jeśli chodzi o czas coachingu jaki jest w efekcie wymagany, p.t. 'bądź osobą o problemie wyjątkowo szybkim do rozwiązania i mogącą osiągnąć w życiu wyjątkowo dużo'. Okazało się, że faktycznie zależy ludziom tylko na tej wyjątkowości, bo to podejście przyjmowali zwykle bardzo ochoczo - przy odpowiednim podaniu, oczywiście.

Co to w praktyce mówi?

Mówi Ci, że ludzie chcą być wyjątkowi. Mówi, że jest to bardzo silne pragnienie. I mówi, że jeśli nie dasz im- oraz sobie - mądrych sposobów na spełnienie tej wyjątkowości, to mogą znaleźć kiepskie, byle znaleźć jakiekolwiek. Daj znać ludziom z którymi pracujesz - jako coach, jako handlowiec, jako trener, jakkolwiek - że są wyjątkowi. Indywidualnie i w grupie. Daj im ich samych jako jednostki, w przeciwieństwie do ich samych jako jedną twarz z tłumu.

Daj im ich samych jako wspaniałe jednostki i dostrzeż w nich to, co czyni ich wybitnymi i nietypowymi.

To daje bardzo dużo, zarówno im jak i Tobie. Buduje to poziom głębi i raportu, jakiego byś nie oczekiwał i niesamowicie ułatwia działanie.

Pod jednym warunkiem - bądź szczery w swym dostrzeganiu ich wyjątkowości.

Niech właśnie to będzie w Tobie wyjątkowe. Pośród tak wielu innych wspaniałych rzeczy.

Ćwiczenia na Odkrywanie Wyjątkowości:

1. Wypisz 20 rzeczy które są w Tobie pozytywne, wyjątkowe i niezwykłe. Dla każdej napisz jak możesz je rozwinąć, by stały się jeszcze bardziej pożyteczne i jednocześnie jeszcze bardziej charakterystyczne i typowe dla Ciebie, jeszcze bardziej podkreślające Twoją niezwykłość. Wybierz co najmniej dwie i zacznij od razu wprowadzać plany dotyczące ich rozwoju w życie.

2. Przyjrzyj się swoim dotychczasowym ograniczeniom z perspektywy 'W jaki sposób to czyniło mnie wyjątkowym?' Nie dla wszystkich znajdziesz odpowiedź na to pytanie, ale tam gdzie znajdziesz - skorzystaj z listy z ćwiczenia pierwszego, wybierając taką metodę rozwoju którejś z Twoich pozytywnych cech, która zaspokoi tą potrzebę wyjątkowości w lepszy sposób. Podczas wyboru kieruj się uczuciami spójności i wewnętrznej zgody, pytając siebie 'czy to nowe zachowanie pozwoli zaspokoić potrzebę, którą wcześniej spełniało stare, ograniczające zachowanie?'

-- Artur Król (www.krolartur.com) zajmuje się wspomaganiem ludzi we wprowadzaniu trwałych, skutecznych zmian w życiu osobistym i zawodowym, ucząc ich wolności na każdym poziomie - emocjonalnym, intelektualnym, społecznym, zawodowym i finansowym.

Artyku pobrany z serwisu Artelis.pl

czwartek, 31 lipca 2008

Original Play

Original Play, czyli Pierwotna Zabawa, uczy życia i działania z perspektywy stanu głębokiej, szczerej i akceptującej miłości do świata, ludzi i wszystkiego co żywe. Oferuje ona, zamiast walki, strachu, ucieczki i rywalizacji, wejście w stan pełnego bezpieczeństwa wewnętrznego – i pełnej akceptacji i bezpieczeństwa dawanych każdemu, z kim wchodzisz w kontakt.

Wychodząc ponad ograniczający dualizm 'walcz lub uciekaj', propagowany w grach i zabawach powstałych w ramach kultury, wychodząc poza dorosłą powagę i wymogi odnośnie zachowania, Original Play uczy zachowania opartego o miłość i docenienie drugiej osoby, oferując pełną wolność osobistą przy jednoczesnym udzielaniu jej drugiej osobie. Uczy życia wychodzącego poza układ 'zwycięzcy i przegrani' i codziennego stosowania tej metody.

Original Play jest niezwykle przydatne dla każdej osoby pracującej z ludźmi, zwiększając w ogromnym stopniu empatię, radość związaną z pracą z drugą osobą, umiejętność radzenia sobie z agresją płynącą z drugiej strony i przekształcania jej w chęć zabawy i współpracy.
Pokazuje nową, zdrowszą ścieżkę współżycia i współpracy z drugą osobą, prowadzącą do większego szczęścia i radości w życiu codziennym. Podkreśla ono istotę pełnego miłości dotyku w życiu codziennym – co jest istotne zwłaszcza w dzisiejszym świecie, który wypaczył istotę dotyku, sprowadzając go niemal wyłacznie do konteksów agresji i seksualności (do tego stopnia, że w niektórych Amerykańskich przedszkolach oskarża się pięciolatki o molestowanie seksualne, gdy z 'nadmiernym entuzjazmem' przytulają się do wychowawczyń – przykład który najlepiej wykazuje jak potwornie zniekształcone zostało zrozumienie bardzo istotnej roli dotyku w codziennym życiu).

Dr. Fred Donaldson, odkrywca Original Play, nauczył się tej metody pracy obserwując dzieci w przedszkolu – oduczając się przy nich 'dorosłych' nawyków zabawowych i ucząc się zabawy w której nie było miejsca na rywalizację, na selektywność, na przymus czy agresję – a jedynie na miłość. Swoją metodę sprawdził w praktyce – i dowiódł jej niezwykłej skuteczności – nie tylko w pracy z dziećmi (również dziećmi molestowanymi i autystycznymi, z którymi był w stanie nawiązać wspaniały kontakt), ale również z dzikimi zwierzętami (m.in. dzikimi wilkami, delfinami i niedźwiedziami) oraz w pracy resocjalizacyjnej z więźniami i członkami gangów. W każdej z tych sytuacji pełne miłości podejście Pierwotnej Zabawy przynosiło wspaniałe efekty.

Jak podkreśla sam Fred, „W Original Play nie chodzi o zabawę/radość. One mogą mieć i mają miejsce, ale są tylko dodatkiem. Tym, o co chodzi w Original Play jest dawanie i bycie obdarzanym miłością.”


--
Artur Król (www.krolartur.com) zajmuje się wspomaganiem ludzi we wprowadzaniu trwałych, skutecznych zmian w życiu osobistym i zawodowym, ucząc ich wolności na każdym poziomie - emocjonalnym, intelektualnym, społecznym, zawodowym i finansowym.

Atrykuł pobrany z serwisu Artelis.pl

Neuro-Kinestetyczn Integracja

Dr. Ron i Dr. Eddie Perry, to małżeństwo, które wykonało kolosalna pracę. Wykorzystując narzędzia modelowania (analizy i przejmowania umiejętności) jakie oferuje NLP, małżeństwo Perrych studiowało setki szkół pracy z ciałem – poczynając od metody Feldenkraisa, poprzez technikę Alexandra, dziesiątki metod masażu, akupunktury, akupresury, wszelkiego rodzaju bioenergetyki i bioterapii oraz wiele inych technik – łącząc je w jedno i wynosząc wspólne, najskuteczniejsze elementy tych szkół.

Ich ogromne doświadczenie i wypracowane przez wiele lat umiejętności pozwoliły im wykreować spójny system pracy z ciałem, oparty o kilka podstawowych zasad, który pozwala na uzyskanie niezwykłych efektów na poziomie relaksacji mięśni, zwiększenia elastyczności i rozciągliwości ciała, oraz przezwyciężenie wielu ograniczeń fizjologicznych wypracowanych poprzez lata nieprawidłowego wykorzystywania własnego ciała lub powstałych w wyniku wypadków i choroby. Ponadto, poprzez zmniejszenie nacisku na kręgosłup i połączenia nerwowe w ciele, NKI/PPT pozwala na praktyczne usprawnienie funkcjonowania ciała na wiele sposobów.

Inne możliwe zastosowania tej metody to:

* przyśpieszenie procesu gojenia ciała
* poprawne formowanie uszkodzonych kości poprzez wpływanie na nie wpływu dzięki zmienianiu napięcia mięśni (dzięki tzw. Prawu Wolfa)
* zwiększenie codziennej energii i jakości życia
* pogłębienie stanów relaksu i rozluźnienia dostępnych dla danej osoby
* zwiększenie swobodnego zakresu ruchu

NKI/PPT opiera się na kilku zasadach, pozornie prostych, jednocześnie dających nieoczekiwaną swobodę i elastyczność. Podstawą tej metody jest swobodny ruch, w obrębie strefy komfortu, całkowicie pozbawiony forsowania – jednocześnie, poprzez swobodne manipulacje we wszystkich trzech wymiarach przestrzeni, praktykanci NKI uczą się zwiększenia dostępnej sobie swobody ruchu i przenoszenia jej na ruchy wykonywane codziennie. Kolejnym ważnym aspektem jest minimalizacja ruchu – usunięcie zbędnych elementów i uproszczenie ruchów, jakie wykonujemy codziennie, zwiększając ich precyzję i wzajemną zgodność w naszym ciele i zachowaniach W końcu, NKI pracuje z naturalnie pojawiającymi się reakcjami na opór wobec mięśni, ucząc ciało napinania i relaksacji mięśni w odpowiednich momentach.

W moim osobistym doświadczeniu, NKI okazało się być jedną z najskuteczniejszych, najbardziej elastycznych i najgłębszych metod pracy z ciałem (obok Rosyjskiej Sistiemy), przynosząc zdumiewające rezultaty w niezwykle krótkim czasie, a długoterminowo pozwalając osiągnąć wyniki nawet osobom pozornie skazanym na dożywotnie ograniczenie mobilności. Podstawowa znajomość technik NKI okazuje się być niezwykłym atutem w życiu, znacząco zwiększającym komfort codziennego funkcjonowania oraz niezwykle pogłębiając możliwe do osiągnięcia stany relaksu i rozluźnienia.

--
Artur Król (
www.krolartur.com) zajmuje się wspomaganiem ludzi we wprowadzaniu trwałych, skutecznych zmian w życiu osobistym i zawodowym, ucząc ich wolności na każdym poziomie - emocjonalnym, intelektualnym, społecznym, zawodowym i finansowym.

Artykuł pobrany z serwisu Artelis.pl

Hipnoza

Hipnoza jest wszędzie – ale nie każdy o tym wie. Przeciętnej osobie, hipnoza kojarzy się z odzianym na czarno, tajemniczym dżentelmenem, machającym zegarkiem na łańcuszku przed oczyma podatnej na wszelkie sugestie i polecenia 'ofiary', albo przez dalekowschodnim guru, którego samo spojrzenie paraliżuje wszystkich wokół niego i czyni z nich bezwolne marionetki.

Ironicznie, ten obraz sam w sobie jest efektem hipnozy – hipnozy jaką oferuje jedno z najbardziej hipnotycznych urządzeń w historii ludzkości, telewizor. Prawdziwa hipnoza opiera się bowiem po prostu na umiejętności wywołania koncentracji uwagi drugiej osoby na określonym punkcie, ideii lub wyobrażeniu oraz podawania jej odpowiednich sugestii, które pomogą jej skuteczniej osiągnąć interesujące ją cele. Owszem, można to zrobić w bardzo popisowy sposób. Można to zrobić zegarkiem na łańcuszku, można nawet uzyskać ten efekt samym spojrzeniem, a w wypadku niektórych ludzi, wręcz samą obecnością. Istotą hipnozy jest jednak coś innego - „Hipnoza, to bycie świadomym tego, co Twoje słowa wywołują w głowie drugiej osoby” jak mawia Andrew T. Austin, jeden z najważniejszych współcześnie brytyjskich hipnoterapeutów.


Wbrew obawom wielu osób, hipnoza nie umożliwia zmuszenia drugiej osoby do dowolnego zachowania. Słynna anegdota opowiada o sytuacji, gdy pewien amerykański profesor zahipnotyzował studentkę przed salą pełną studentów, po czym został wezwany do telefonu. Jeden student natychmiast postanowił skorzystać z okazji, podszedł do studentki i naśladując głos profesora nakazał jej się rozebrać. W odpowiedzi, studentka natychmiast wyszła z transu i 'podziękowała' żartownisiowi siarczystym policzkiem.


Skoro więc hipnoza nie pozwala na zmuszenie drugiej osoby do określnoego zachowania, to do czego jest przydatna?


* Najbardziej podstawową funkcją hipnozy jest relaksacja i poprawa samopoczucia osoby przebywającej w transie.
* Kolejną istotną funkcją, jest ułatwienie komunikacji z podświadomością osoby, dzięki czemu możliwa jest zmiana różnych zachowań osoby, mających dobre intencje na poziomie podświadomym, ale prowadzących do zaburzenia jej świadomego życia.
* Bardzo istotnym jest zastosowanie hipnozy w pracy ze zdrowiem. Ernest Rossi, uczeń najsłynniejszego w historii hipnoterapeuty, Miltona H. Ericksona, wykazał szereg praktycznych zastosowań hipnozy w pracy ze zdrowiem, poczynając od znieczulenia bez potrzeby podawania leków (lub u osób odpornych na leki), a kończąc na tak poważnych kwestiach jak alergie, astma czy nawet wspomaganie terapii przeciwnowotworowej.
* Hipnoza daje osobie zahipnotyzowanej dostęp do zasobów i umiejętności, które kiedyś posiadała, a z których przestała korzystać, umożliwiając przeniesienie ich do współczesnego życia.
* Jak wykazały m.in. eksperymenty przeprowadzone przez Ericksona z pisarzem, Aldusem Huxleyem, ludzka pamięć jest nieskończenie bardziej pojemna i trafna niż zwykle się wydaje. Problemy pojawiają się nie na poziomie zapamiętywania danych, ale na poziomie ich przywoływania – hipnoza pozwala jednak to obejść, co doskonale oddają eksperymenty w których osoba w transie była w stanie idealnie, słowo w słowo, przypomnieć sobie treść dowolnego paragrafu na dowolnej stronie losowo wybranej książki, przeczytanej 10 a nawet 15 lat temu. Dzięki temu hipnoza stanowi wspaniałą metodę do pracy z usprawnieniem pamięci lub przywołaniem odległych, a istotnych dla danej osoby wspomnień.
* Hipnoza ułatwia wpływanie bezpośrednio na neurobiologię i neurochemię osoby w transie, pozwalajac na liczne zjawiska w rodzaju tzw. 'hipnotycznych stanów narkotycznych' – uzyskiwania efektów jak po przyjęciu substancji psychoaktywnych bez faktycznego ich przyjmowania. Zastosowanie tej metody – zarówno w pracy z uzależnieniami jak i w celu umożliwienia legalnej i bezpiecznej rozrywki – wydaje się być oczywiste.


Powyższe zastosowania stanowią jedynie pobieżny przegląd ogromnego potencjału jaki daje profesjonalnie zastosowana hipnoza w zmianie osobistej, pracy ze zdrowiem, pozbywaniu się ograniczających problemów i poprawianiu jakości życia. Prawdziwe możliwości tej technologii wciąż nie zostały jeszcze poznane i z każdym rokiem odkrywane są kolejne metody pracy, skutecznego i szybkiego wprowadzania w głęboki trans, wykorzystania codziennych stanów hipnotycznych, w jakie wchodzą ludzie m.in. podczas jazdy windą oraz nowe, niezwykłe zastosowania hipnozy w pracy, rozwoju i zabawie.

--
Artur Król (www.krolartur.com) zajmuje się wspomaganiem ludzi we wprowadzaniu trwałych, skutecznych zmian w życiu osobistym i zawodowym, ucząc ich wolności na każdym poziomie - emocjonalnym, intelektualnym, społecznym, zawodowym i finansowym.

Artykuł pobrany z serwisu Artelis.pl

środa, 30 lipca 2008

Core Transformation

Czy miałeś kiedyś wrażenie, że jest w Tobie kilka osób o zupełnie odmiennych pragnieniach? Jakaś część Ciebie chciała jeszcze dłużej pospać, a druga mówiła 'nie, trzeba iść do pracy!'. Jedna część mówiła 'idź do kina', druga 'idź na piwo z kumplami', a jeszcze inna 'po prostu posiedź w domu i odpocznij'? Czy było tak, że nawet gdy już podjąłeś decyzję, jakiś element Ciebie wciąż namawiał 'a może jednak to?'

Model Core Transformation, stworzony przez Connaire i Tamarę Andreas, traktuje te fragmenty Twojej osobowości, o tak odmiennych pragnieniach, jako rzeczywiste osobowości istniejące w Twojej podświadomości. Wszystkie pragną dla Ciebie dobrze – jednocześnie każda z nich ma nieco inną definicję tego, co to faktycznie znaczy 'dobrze' oraz jak do tego 'dobrze' można dotrzeć. Niektóre mogą przeszkadzać innym i blokować je w ich dążeniach – ponieważ ich własna ścieżka do 'dobrze' wymaga zablokowania działania innych części. Jeszcze inne mogą prowadzić poprzez, obiektywnie, bardzo szkodliwe zachowania – ponieważ z obecnej perspektywy odpowiedzialnej za zachowanie części, właśnie te zachowania stanowią najskuteczniejszą drogę do celu. Tak, dla przykładu, część której wartością jest bezpieczeństwo może wywoływać u osoby fobię przed przemawianiem do ludzi albo powodować ataki paniki – dzieki temu osoba będzie unikała takich sytuacji i w efekcie uzyska 'bezpieczeństwo'.

Core Transformation pozwala na nawiązanie kontaktu z częściami danej osoby i renegocjowanie ich zachowania – pokazując inne, zdrowsze metody osiągnięcia celów danej części. Jednakże, gdyby ograniczął się tylko do tego, nie różniłby się zbytnio od innych technik opierających się o renegocjację zachowań, takich jak Six Step Reframing znany z NLP....

Tym, co naprawdę wyróżnia Core Transformation, są tytułowe 'Core States', Stany Pierwotne – model Core zakłada – i założenie to potwierdza się w praktyce – że bierzące cele części stanowią jedynie środek do osiągnięcia wyższych wartości, które z koleji prowadzą do wartości najwyższych dla danej części. Taki ciąg wartości może być bardzo zróżnicowanej długości – czasem są to dwa elementy, niekiedy nawet dwadzieścia. Jednakże, tym co naprawde istotne, jest fakt, że najwyższe wartości części zawsze składają się na kilka wyjątkowo silnych, niezwykle głębokich stanów emocjonalnych, znanych jako Core States. Connaire Andreas wymienia pięć takich stanów, zaznaczając, że u różnych ludzi mogą w ich miejscu występować inne, podobne wartości. Te stany – takie jak poczucie absolutnej akceptacji, czy niezwykle głębokie poczucie szczęścia – są często opisywane przez użytkowników Core Transformation jako najgłębsze emocjonalne doznania w ich doświadczeniu. Jednocześnie, obok siły i głębi przeżycia, stany te mają dodatkową wartość: umożliwienie częściom osoby dotarcia do swoich docelowych Stanów Pierwotnych pozwala bowiem na ogromną zmianę jakościową w zachowaniu danej osoby. Ta przemiana umożliwia pozbycie się ograniczających problemów i zachowań dosłownie w mgnieniu oka, gdy funkcja jaką mają staje się zbędna i zostaje porzucona na rzecz lepszych, zdrowszych i bardziej praktycznych dla danej osoby rozwiązań.

Połączenie niezwykłej głębi doznań, jakie niesie ze sobą Core Transformation (jak to określił jeden z użytkowników tej metody „Niektórzy ludzie medytują 10 lat aby uzyskać stany, które Core oferuje w ciągu półgodzinnej sesji") z ogromną skutecznością w wywoływaniu szybkiej i trwałej zmiany osobistej, jakie niesie ze sobą ta metoda sprawiło, że w krótkim czasie stała się ona bardzo popularnym narzędziem pracy.

--
Artur Król (www.krolartur.com) zajmuje się wspomaganiem ludzi we wprowadzaniu trwałych, skutecznych zmian w życiu osobistym i zawodowym, ucząc ich wolności na każdym poziomie - emocjonalnym, intelektualnym, społecznym, zawodowym i finansowym.

Artykuł pobrany z serwisu Artelis.pl

wtorek, 29 lipca 2008

Style uczenia się. Znajdź sposób, by uczyć się szybciej i efektywniej

Odbierając informacje z otoczenia korzystamy ze wszystkich zmysłów. Jednak z czasem, u wielu osób jeden ze zmysłów wykształca się bardziej. Powoduje to, że właśnie dzięki temu jednemu zmysłowi odbierane bodźce są lepiej przez nas przyswajane i zapamiętywane. Determinuje on więc nasz styl uczenia się.

Dlaczego tak się dzieje?
Narządy zmysłów są połączone z mózgiem licznymi ścieżkami. Badania wykazały, że jeśli w miarę upływu czasu polegamy bardziej na jednym z nich, to pomiędzy nim a naszym mózgiem tworzy się więcej połączeń i są one bardziej rozbudowane. Dzięki temu, że liczba połączeń nerwowych się powiększa, dane narządy zmysłów działają lepiej, my chętniej korzystamy z nich ucząc się, a nasza nauka jest efektywniejsza. Nie lekceważmy więc naszych indywidualnych preferencji – dzięki nim możemy uczyć się szybciej.

Istnieją cztery główne style uczenia się: wzrokowy, słuchowy, dotykowy i kinestetyczny. Co to oznacza w praktyce? Mówiąc krótko: wzrokowcy uczą się patrząc, słuchowcy – słuchając, dotykowcy – łączą zdobywane informacje ze zmysłem dotyku i emocjami, kinestetycy natomiast angażują się aktywnie w proces uczenia się poprzez stymulację, eksperymenty, odgrywanie ról i ruch. Jak określić swój własny styl i jak dobrać odpowiednie metody uczenia się? Oto kilka ciekawostek dotyczących naszych zmysłów i umiejętności z nimi związanych.

Jaki jest mój styl?
Chociaż każdy z nas jest inny, osoby preferujące ten sam styl uczenia się, wykazują często wiele cech wspólnych. Identyfikacja stylu pozwala na znalezienie najlepszej metody nauki.

WZROKOWIEC
Jest wrażliwy na elementy wizualne otoczenia – kolory, kształty. Ma potrzebę przebywania w ładnym środowisku. Jest schludny, zwraca uwagę na wygląd zewnętrzny swój i innych ludzi. Łatwo się dekoncentruje, jeśli w jego otoczeniu panuje nieład. Dobrze zapamiętuje twarze.
Mówiąc opisuje kształt, wygląd, wielkość rzeczy, inną osobę lub miejsce, w którym się znajdują, lub które widzieli. Mówi szybko, utrzymując z rozmówcą kontakt wzrokowy. Używa często słów takich jak: widzieć, patrzeć, spójrz, popatrz, wyobrażać, perspektywa, pokaz, obraz, wygląd, obserwować, horyzont, mglisty, kolor.
- „widzę teraz jak do tego doszedłeś”
- „to wygląda mało przejrzyście”
- „wyglądasz na zmęczoną”
- „to wygląda bardzo interesująco”
Najlepiej zapamiętuje to, co zobaczy w postaci materiałów graficznych, tekstów, zdjęć, filmów, programów komputerowych, prezentacji, wykresów.
Wszystko, co zostało wydrukowane i narysowane zostaje automatycznie przyswojone, przetworzone i zapamiętane. Nie przeszkadza mu w nauce muzyka, czy odgłosy rozmów, ale wizualna dezorganizacja, nieład i niepasujące do siebie szczegóły wyglądu otoczenia bądź osoby skutecznie wytrącą go z równowagi i nie pozwolą się skoncentrować, dopóki niedoskonałość nie zostanie poprawiona.

SŁUCHOWIEC
Jest elokwentny. W kontakcie z inną osobą zwraca uwagę na jej imię, nazwisko, dźwięk głosu, sposób mówienia i oczywiście to, co mówi. Przedłużony kontakt wzrokowy jest dla niego rozpraszający. Potrzebuje nieustannych bodźców słuchowych. Jeśli przez dłuższy czas przebywa w ciszy – sam wytwarza dźwięki (nuci, śpiewa, gwiżdże, mówi do siebie).
Mówi dużo i rytmicznie. Ma przyjemny głos. Manipuluje tembrem głosu w trakcie mówienia. Zwykle opisuje dźwięki, głosy, muzykę, efekty dźwiękowe, hałas w otoczeniu. Bardzo szczegółowo opowiada o tym, co mówią inni. Używa słów: cichy, głośny, brzmieć, słuchać, głos, odgłosy, dźwięk, hałaśliwy, rozmawiać, harmonia, słyszeć, itp.
- „ten pomysł brzmi interesująco”
- „słuchaj”
- „jak ci się z nim rozmawiało?”
- „był za duży hałas”
Łatwo uczy się języków obcych. Pamięta to, co usłyszy, lub sam opowie. Najchętniej uczy się w grupie bądź z drugą osobą, poprzez zadawanie pytań i odpowiedzi na nie. W trakcie nauki potrzebuje ciszy. Muzyka, bądź jakiś hałas rozprasza go.

DOTYKOWIEC (czuciowiec)
Posiada wysoką wrażliwość na doznania fizyczne oraz uczucia własne i innych. Zwraca uwagę na komunikację pozawerbalną: wyraz twarzy, język ciała, tembr głosu. Silniej odbiera emocje innych niż wypowiadane przez nich słowa.
Podczas rozmowy, utrzymuje kontakt wzrokowy z rozmówcą, by odczytać wyraz jego twarzy. Często gestykuluje, zachowuje się bardzo ekspresyjnie. Wyraża się poprzez ruch rąk i komunikację niewerbalną. Opisuje swoje samopoczucie, doznania fizyczne i emocje. Używa słów takich, jak: czuć, zimno, ciepło, twardy, miękki, świeży, pachnący, cierpieć, cieszyć się, bać się, mieć wrażenie, lubić, itd.
- „czujesz to?”
- „lubisz to uczucie?”
- „gładko sobie z tym poradzimy”
- „czuję, co masz na myśli”
Zapamiętuje treści działające na emocje. Jeśli coś zanotuje, naszkicuje bądź narysuje, lepiej to przyswoi. Koncentruje się na zadaniach umysłowych, gdy trzyma coś w dłoniach, szkicują, używa klawiatury komputera, bawi się włosami, przedmiotami. Często jednak nie potrafi odciąć się od negatywizmu i uczuć innych. Nie pozwala to mu skupić się na zadaniu i całkowicie dekoncentruje.

KINESTETYK
Potrzebuje dużo przestrzeni, gdyż lubi dużo i często się poruszać. Siedząc na krześle zwykle kołysze się lub porusza nogami. Lubi zmieniać miejsce, podróżować. Jest wyczulony na ruch i działanie w otoczeniu. Zorientowany na cel i pragmatyczny.
Mówi niewiele i lakonicznie, za to często gestykuluje. Szybko przechodzi „do konkretów”. Używa słów opisujących działanie: robić, jechać, załatwiać, organizować, ruszać się, piąć się w górę, posuwać się do przodu, najlepszy, szybko.
- „weźmy sprawy we własne ręce”
- „trzeba stąpać twardo po ziemi”
- „czy chwytasz, w czym rzecz?”
- „Trzymam rękę na pulsie”
Kinestetyk zapamiętuje nowe treści poprzez zaangażowanie w aktywność ruchową. Najlepiej, gdy towarzyszy temu współzawodnictwo. Lubi dotykać przedmiotów, manipulować nimi. W czasie nauki wskazane jest, by robił częste przerwy i wykorzystywał je na ćwiczenia fizyczne lub przemieszczanie się.
Pomimo iż sami potrzebują ruchu, by się uczyć, ruch innych rozprasza ich i dekoncentruje.

Jak się uczyć?
Gdy już zidentyfikujemy swoje preferencje w zakresie uczenia się, możemy dobrać odpowiednie metody i materiały, które pomogą nam w osiągnięciu celu. Wiadomo, że nie zawsze jest to możliwe. Ale możemy sobie pomóc przekształcając dostępne pomoce naukowe na bardziej przystępne dla nas samych. Na przykład, materiały drukowane, które są idealne dla wzrokowców, słuchowcy mogą czytać na głos, dotykowcy – przepisać lub na bieżąco robić notatki (dobrą formą będą mapy myśli – wiążą one pojęcia i fakty z osobistymi odczuciami, skojarzeniami, emocjami), a kinestetycy odtwarzać słowa lub wizualizować akcję.

Wszystko zależy od naszej kreatywności i dobrej woli. Ważną rolę odgrywa również pozytywna motywacja oraz dostosowanie otoczenia, w jakim się uczymy do naszych wymogów. Warto również poćwiczyć pamięć, przecież to ona pozwoli nam zmagazynować nowe informacje i odtworzyć je we właściwym momencie. Tak przygotowani bez trudu opanujemy nowy materiał i zdamy każdy test.


Artykuł pobrany z serwisu Artelis.pl
Autorem jest Marika Marcinkowska

Cel uświęca środki?

Cel uświęca środki?
Gdybyś mógł wyeliminować głód na całym świecie zabijając jednego zupełnie niewinnego człowieka, zrobiłbyś to?

Zanim przejdę dalej, poświęć chwilę swojego czasu żeby odpowiedzieć sobie na to pytanie.
A ja w międzyczasie będę pisała blablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablblablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablablabl żebyś nie miał pokusy czytania tekstu.
Czy twój cel uświęca środki? Czy masz w ogóle jakiś nadrzędny cel w życiu? Wiesz, po co żyjesz? Bo chyba nie po to, aby spać, jeść, zarabiać, wydawać, wydalać, oglądać TV, złościć się, kochać, pocić na siłowni, starzeć wbrew sobie, udawać, wstawać o 7-ej, jechać, wracać, być… Pośrednio jesteśmy tu właśnie po to. Aby doświadczać. Ale czy wiesz, o co chodzi w twoim życiu. Po co jesteś na planecie Ziemia? Czemu ma służyć twoje życie? Nie myśl, że jestem mądrzejsza od ciebie. Zadaję to pytanie, bo sama nie znam na nie odpowiedzi. Jeśli czytasz ten tekst, to znaczy, że i w twoim życiu pojawił się czas, kiedy to jesteś gotów na zadanie sobie tego pytania. W naszym życiu ważniejsze są pytania aniżeli odpowiedzi.

Co chcesz osiągnąć za rok? Za 5 lat? Kim chcesz być za 10? Czy wiesz dokładnie, czy raczej zostawiasz to losowi? Zastanawiasz się, po co chcesz osiągać swoje cele? Dlaczego zależy ci, aby stać się kimś? Co jest powodem i ku czemu zmierzasz? Co ci to da? Jak się będziesz z tym czuł? Dlaczego chcesz się czuć w określony sposób?

Homo Sapiens – jesteśmy tacy delikatni i tacy prymitywni zarazem. Ten tekst też jest prymitywny. Powiedzmy to otwarcie.
Nasza genialność polega na naszej różnorodności i wolnej woli. Każdy z was, czytających ten tekst może zrozumieć go na swój sposób. Może zwrócić uwagę na określony akapit, zdanie, słowo i mieć kompletnie różne konotacje w związku z nim, inne skojarzenia, inne wspomnienia, inne wnioski. Co więcej, ja sama za rok, kilka miesięcy, za chwilę przeczytam ten tekst i zmienię go lub wykasuję, albo wyślę bez zastanawiania i niezbędnej korekty. Nie wiem, którą wersję czytasz. Wiem jedno: jeśli go czytasz, to jakaś część ciebie obudziła się z uśpienia i zaczęła zadawać pytania.
Jak mogę osiągnąć to, co chcę osiągnąć i właściwie, co chcę osiągnąć?

Jeśli zaczniesz zadawać sobie pytania, znajdziesz na nie odpowiedzi. W ten czy inny sposób, teraz lub później będzie ci dane zrozumieć i znaleźć rozwiązanie. Sztuką jest zadawanie pytań. Kto żyje z dnia na dzień, automatycznie wypełniając swój dzień codziennymi zadaniami ten skazuje siebie na automatyczne życie. Nikt, tylko my sami możemy się z tego wyzwolić.

Matrix jest naszym wytworem. Sami go stworzyliśmy na własny użytek. Ale zdaje się, że wymknęło się to nam spod kontroli. Czy to znaczy, że należy się bać Matrixa? Jak chcesz to się bój. Jeśli chcesz – wykorzystaj go lub zmień. Matrix to ty.

--
Beata Markowska
www.personaldevelopmentcentre.eu

--
http://www.solaris-rozwojosobisty.pl/

Artykuł pobrany z serwisu Artelis.pl

sobota, 26 lipca 2008

Dokąd płynie Twój statek kapitanie ?

Czy potrafisz odpowiedzieć bez dłuższego zastanawiania na pytanie czego chcesz od życia i do czego dążysz ?

Odpowiedź na to jest bardzo ważna gdyż decyduje o tym, jak będzie wyglądało Twoje życie za jakiś czas. Przyszłość to nic innego jak dzisiaj za jakiś czas, to co robisz dzisiaj i robisz to już od jakiegoś czasu dostaniesz w przyszłości.

Dlatego tak ważne jest aby zadbać o dzisiaj po to aby mieć lepsze jutro. Wszystko to co robisz oraz to czego nie robisz będzie miało swoje odbicie w przyszłości. Więc jeśli nie masz sprecyzowanych celów na przyszłość oraz planu działania który realizowałbyś w teraźniejszości jesteś jak kapitan statku który stoi za sterami z zawiązanymi oczami. Dokładnie tak, Twoje życie jest jak okręt a Ty jesteś jego kapitanem i trzymasz ster. Jeśli nie wiesz dokąd chcesz dopłynąć to jaka jest szansa, że trafisz na rajską wyspę ?

Odpowiem Ci: taka sama jak to że, rozbijesz się o skały albo trafisz na wyspę ludożerców. Otwórz oczy, chwyć za ster i kieruj się na rajską wyspę.

Proponuję Ci ćwiczenie, zamknij oczy i spójrz na swoje życie z perspektywy innej osoby, oczami bezstronnego obserwatora.

Co widzisz ?
Czy jest to szczęśliwy człowiek którym chciałbyś być ?
Czy jest to osoba której mógłbyś pozazdrościć fajnego życia ?

Teraz wróć do swojego ciała i zrób następna rzecz. Wybiegnij w wyobraźni do przyszłości, zobacz jak będzie wyglądało Twoje życie za 5;10;15;30 lat jeśli dalej będziesz kontynuował ten schemat według którego żyjesz dzisiaj.
Czy jesteś zadowolony z tego obrazu ?
Co zobaczyłeś, czy jesteś na nim szczęśliwy, czy odpowiada Ci ten obraz ?
Jeśli tak to gratuluję, znaczy to, że jesteś na właściwej drodze. A jeśli nie, to nie uważasz, że może czas na małą zmianę ? Na co liczysz ? Na wygraną w toto-lotka, spadek po babci, dżina z lampy ? Jeśli teraz, właśnie w tej chwili nie zrobisz czegoś aby zmienić swoje życie to nie oczekuj, że za 5 czy 10 lat wydarzy się cud który zamieni Twoje życie w raj.

Tylko TY możesz to zrobić a im wcześniej zaczniesz tym lepiej i tak już dość zmarnowałeś czasu.

Jest taka dziwna opcja, że ludzie robią ciągle to samo a oczekują innych rezultatów.
To tak jak by próbować wbić gwóźdź kartonowym młotkiem. Uderzasz raz i gwóźdź ani się ruszył, więc uderzasz drugi i trzeci i czwarty raz i za każdym razem coraz mocniej zamiast po prostu po pierwszym razie zmienić młotek. Jeśli robisz coś co nie działa nie rób tego intensywniej i dłużej tylko zacznij robić coś innego. Ludzie narzekają na swoje życie, na swoją pracę a mimo to przez kilkanaście lat nie przyjdzie im do głowy, że mogą mieć inną pracę, że mogą mieć inne życie ale to wymaga zmiany w dotychczasowym postępowaniu.

Jeśli chodzi o motywację to możemy rozróżnić motywację OD i motywację DO.
W powyższym ćwiczeniu kiedy kazałem Ci wyobrazić sobie co się stanie w przyszłości jeśli nie ruszysz dupska żeby coś zmienić w swoim życiu zobaczyłeś prawdopodobnie nie zbyt miłe obrazy siebie i bardzo dobrze jeśli były to obrazy tak odrażające, że nawet teściowej byś takich nie życzył. To jest motywacja OD. Na przykład nie masz ochoty iść na studia ale wiesz, że jak nie pójdziesz do zgarną Cię w kamasze, więc masz motywację OD, od wojska.

Drugi rodzaj motywacji to motywacja DO, czyli nie chce Ci się studiować ale wiesz, że jeśli pójdziesz na studia to np. poznasz mnóstwo fantastycznych ludzi, dowiesz się wielu fascynujących rzeczy.

Wykonaj teraz ćwiczenie na motywację DO, ponownie będziesz musiał użyć swojej wyobraźni. Pomyśl sobie: gdybym znalazł lampę z dżinem i mógł życzyć sobie wszystkiego (3 życzenia wymyślono na potrzeby kina, tak naprawdę Dżinowie nie mają limitów) to czego bym chciał ? Jak wyglądałoby wtedy moje życie, jak bym się zachowywał, jak bym się czuł, co bym robił na co dzień ? A co bym robił za 5;10;…30 lat ? Popuść wodzę fantazji, niech to będzie najlepsze życie jakie możesz sobie wyobrazić, pamiętaj – jedynym ograniczeniem jest Twoja wyobraźnia. Kiedy już nacieszysz się tymi cudownymi widokami wróć tutaj a zdradzę Ci sekret.


Już jesteś ? Dobrze, i jak było ? Podobało Ci się, chciałbyś mieć takie życie ?
Więc przygotuj się na niespodziankę, otóż MOŻESZ !! Tak, możesz je mieć i to nie jest wygrana w audiotele, nie zapłacisz od tego podatku i nie musisz nawet wysyłać żadnego sms’a, ono jest do wzięcia tu i teraz wystarczy wyciągnąć po nie rękę !!

Musisz wiedzieć, że Dżin istnieje. Nie mieszka on co prawda w lampie ale istnieje a jest nim Wszechświat. Tak, to on spełnia Twoje życzenia i robi to każdego dnia ! Ty każdego dnia, świadomie lub nie, życzysz sobie czegoś i dostajesz to. Kiedy budzisz się rano i mówisz „o kurwa kolejny chujowy dzień” zgadnij co ? „Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem” pomyślał Dżin i pstryk dostajesz o co prosisz. Twoje życie jest odbiciem Twoich myśli. Dlatego warto życzyć sobie wszystkiego co najlepsze i oczekiwać wszystkiego co najlepsze zamiast wiecznie narzekać.

Dlatego teraz weźmiesz kartkę papieru, coś do pisania i spiszesz swoje marzenia, które następnie potraktujemy jak plany z terminem realizacji. Podam Ci kilka przykładów jak ma wyglądać ta lista:
- chcę zarabiać dużo kasy
- chcę mieć Mustanga z 1966 roku
- chcę pojechać na wakacje na Bora-Bora
- chcę mieszkać w dużym domu

Teraz pora poddać listę życzeń małemu tuningowi. Bo widzisz, nasza podświadomość w całej swej nieskończonej genialności nie odróżnia rzeczywistości od myśli. A bardziej konkretnie, jeśli na przykład wyobrazisz sobie piękną modelkę opalającą się na plaży topless to reakcja w spodniach będzie taka sama jak byś właśnie mijał ją będąc na tej plaży naprawdę.

Dlatego właśnie aby przyciągnąć do swojego życia wszelkie pomyślności które sobie wymarzyłeś musisz je spisać w czasie teraźniejszym tak jak już by się wydarzyły.
Czyli zamieniamy – chcę zarabiać dużo pieniędzy – zarabiam dużo pieniędzy.

Czas na etap drugi, napisz swój cel, marzenie a pod nim odpowiedź na następujące pytania :
- dlaczego tego chce ? jakie będę miał z tego korzyści ?
- co się stanie gdy już zrealizuję swój cel, jak się wtedy będę czuł ?
- jak mogę zrealizować ten cel ? co mogę zrobić już dziś aby się do niego przybliżyć ?

Przeanalizujmy to na przykładzie zarobków.
Korzyści:

Będę mógł sobie pozwolić na zaspokojenie wszystkich zachcianek; będę mógł sprawiać radość moim bliskim; będę mógł rozwijać swoje pasje; będę mógł zwiedzić świat; będę mógł żyć wygodnie i bez zmartwień.
Co się stanie po:
Będę czuł się szczęśliwy, spokojny o przyszłość, itd. – przypomnij sobie jak się czułeś kiedy robiłeś ćwiczenie.

Plan realizacji:

To jest bardzo ważny punkt. Określając swoje marzenia i ukierunkowując swoje myśli na ich realizację wysyłasz sygnał do Wszechświata który teraz będzie dopasowywał rzeczywistość do Twoich myśli. Ale nie oczekuj, że wystarczy abyś zamknął się w domu na miesiąc czasu i przez 24 godziny wyobrażał sobie jak śmigasz swoim pięknym Mustangiem aby pewnego dnia zmaterializował się on w Twoim garażu.

Aby dostać nagrodę musisz wyjść z domu i odebrać ją osobiście. To tak jak byś dostał numery toto-lotka które wygrają najbliższą kumulację, ale aby wygrać musisz jeszcze skreślić kupon w kolekturze. Czyli musisz wykazać się działaniem !

No cóż, może i dżin Alladyna był praktyczniejszy ale za to miał tylko 3 życzenia.

Tak więc teraz zastanów się jakich zmian musisz dokonać, co musisz zacząć robić może już od teraz, od zaraz aby małymi kroczkami przybliżyć się do wielkiego celu. Nikomu nie da się wnieść dwu tonowego głazu na ostatnie piętro Pałacu Kultury i Nauki…chyba, że rozbije go na małe kawałeczki które z łatwością uradzi i zaniesie pojedynczo.
Dlatego rozbij swoje cele na mniejsze, jeśli chcesz mieć duży dom zastanów się czego będziesz potrzebował, sprecyzuj jaki dom, jak duży, jak duża działka, ile pięter, w jakim miejscu, ile to będzie kosztowało. Odpowiadając na te pytania dostaniesz wskazówki jakie warunki musisz spełnić aby ten cel zrealizować. Następnie skup się na tych punktach, jeśli okaże się, że potrzebujesz milion złotych a dzisiaj jesteś w stanie odłożyć 200 zł miesięcznie to zadaj sobie kolejne pytanie: jak mogę zdobyć potrzebne pieniądze. Zadawanie pytań jest bardzo ważne. Bo kiedy zadajesz pytania to Twoja podświadomość podsuwa Ci odpowiedzi i stwarza różne okazję. Naucz się je dostrzegać.

Kolejna ważna sprawa – wyznacz termin realizacji. To bardzo ważne abyś wiedział, kiedy chcesz swój cel osiągnąć. Niech to będzie realny termin, nie wyznaczaj sobie, że w ciągu roku postawisz dom za milion złotych ale nie mów sobie, że np. „zanim umrę będę miał dom za milion” bo na co Ci ten dom na tydzień przed śmiercią. Wyznacz sobie np. 5 lat, jeśli będziesz miał poślizg o rok lub dwa to przecież nic się nie stanie bo w końcu cel i tak osiągniesz a przecież to się liczy.

Teraz kiedy już wiesz czego chcesz i wiesz jakie przyniesie Ci to korzyści oraz jesteś w stanie sobie wyobrazić jak cudownie będziesz się czuł kiedy to się już spełni a na dodatek masz szczegółowy plan działania to każdy kolejny dzień będzie kolejnym krokiem na drodze do Twoich marzeń. Tak więc do dzieła !!


--
http://www.tomeczek.pl

Artyuł pobrany z serwisu Artelis.pl
Autorem jest
Tomasz Stelmach

Pierwotna rana

Pierwotna rana to nasz ból egzystencjonalny wokół którego zbudowaliśmy całe nasze życie. Wygląda na to, że 99% społeczeństwa otrzymało w dzieciństwie taką ranę, która kształtuje późniejsze całe życie. Te rany to zazwyczaj ból odrzucenia, ból rozłąki. To kopniak w serce młodego człowieka od najbliższych. Całe to zdarzenie młoda psychika obudowuje później skomplikowanym system obronnym i stara się zapomnieć o tym wszystkim i generalnie jej się to udaję. Nigdy nie wiemy co nas boli i dlaczego, po co. Za to doskonale są widoczne efekty tego kopniaka. Nieśmiałość, bierność. agresja, strach, niemoc, brak wizji, celu - marne życie. Cały wic polega na tym aby poznać ten problem i go uzdrowić. Spojrzeć na niego nie oczami małego nierozumiejącego dziecka tylko oczami świadomej, pełnej miłości osoby, która na dodatek wie, że to było dla niej na danym etapie najbardziej odpowiednie i niesie ze sobą skarby.

Odkryć takie rzeczy nie jest łatwo. Wymaga to wielkiego serca i chęci i… odwagi. Zazwyczaj gdy się sięga do tej rany pojawia się wielki ból, strach, rozpacz… ogromne emocje targają człowiekiem. Takie, że po prostu chce się uciec i nic z tym nie zrobić. W końcu żyje się już tyle lat i jakoś się z tym nauczyło żyć więc… ale uwolnienie się od swego pierwotnego bólu, od przyczyny wszelkich problemów, zachowań, reakcji i zrozumienie swego życia jest tak diametralną i radykalną zmianą życia, że każdy jak już to zrobi to się wręcz zachwyca i bije się w głowę dlaczego do tej pory tego nie zrobił. Jak mógł tak długo żyć w takich katuszach?

Raną może być na przykład odrzucenie w dzieciństwie przez Ojca. Jest to najczęstsza przyczyna naszego pokręconego życia. Ojcowie w Polsce i chyba też na świecie, nie zdają sobie sprawy jak wielką rolę pełnią dla swych dzieci. Ojciec odpowiada za uziemienie, za poczucie bezpieczeństwa, za kontakt z rzeczywistością, twórczość, kreatywność i… moc, siłę. Oczywiście, że z pustego i Salomon nie naleje, więc problem jest wielopokoleniowy. Ojcowie szli na wojny i ginęli, dzieci się wychowywały same bez odpowiednich wzorców, popełniały błędy, nie nauczone miłości przekazywały swą niewiedzę dalej i tak się temat pogłębia. Obecnie większość ojców i matek to też wystraszeni ludzie, oderwani od Rzeczywistości i przeświadczeni o swej samotności o konieczności walki o przetrwanie i życie płodzą takich samych jak oni. A w tych czasach się to wyjątkowo nasila.

Zadana rana odrzucenia sprawia, że młody człowiek zaczyna sobie myśleć: coś ze mną jest nie tak skoro nawet najbliżsi mnie nie kochają, skoro nie chcą ze mną rozmawiać i mnie unikają, jestem jakiś trefny, wybrakowany, coś jest ze mną nie tak… a ponieważ tak myśli więc i tak się też staje… Brak świadomości u rodziców sprawia, że nie dostrzegają przyczyny problemu tylko widzą skutek - jego autodestrukcje, jego zaniżone poczucie własnej wartości, słabe wyniki w szkole, jego niegrzeczność, bunt, jego nieśmiałość, bierność i brak aktywności - życia. Co się dzieje? Zamiast dostarczyć tego czego brak - miłości i zainteresowania, ciepła i życzliwości, przyjaźni, oni dorzucają mu obowiązków, może karzą, robią awantury i wyrzutu, młoda psychika robi się jeszcze bardziej zamknięta i zatwardziała. Problem, pierwotna rana jest już tak głęboko zakopana, że nie widać jej zupełnie. Nie wie o niej nikt. Widać tylko jej skutki…

Wyjście znajdzie się jeżeli rodzice się zorientują, przeczytają jakiś artykuł, posłuchają jakiejś audycji, obejrzą coś w telewizji, coś, co zmieni ich patrzenie na tę sytuację i zaczną odkręcać temat. Choć ranę taką głęboką, w dziecięce serce ciężko bardzo jest odkręcić bez prawdziwej miłości, a do takiej prawdziwej miłości trzeba chyba dorosnąć. Nie każdy jest zaraz po urodzeniu na takim etapie życia, aby mógł widzieć w takich wibracjach sprawę. Jeżeli nie, to musi to wypracować czyli rozwijając się i zdobywając wiedzę i doświadczenia życiowe, wykształcić w sobie umiejętność kochania bezwarunkową, czystą miłością. Otwierać się na Nią. Jest Ona zdecydowanie inna niż ta, którą się obdarzają zakochane pary. Taka miłość świadoma jest właśnie uzdrowieniem dla każdej rany i jeżeli jej światło prześwietla sytuację, związek to wszystko staje się jasne i nic nie boli. Zgłębienie takiej miłości jest naszym życiowym celem.

Pierwotna rana - ból istnienia wywiera wpływ na całe nasze życie i jest to wpływ nieświadomy. Determinuje nasze związki, wybory, pracę, warunki w domu, szkole, na urlopie, wszędzie i zawsze. Jest to główny program naszego życia i z nim musimy się zmierzyć, jeżeli chcemy prawdziwie żyć.

Zazwyczaj tej części siebie unikasz, wstydzisz się jej. Starasz się nie wywoływać sytuacji, które by mogły ją przypomnieć ale ona cały czas o sobie daje znać, bo takie jest nasze życie, że wszystko co brudne dąży do oczyszczenia, wszystko co nieświęte do uświęcenia i całe nasze życie do tego zmierza. To, że żyjesz sobie spokojnie, pomimo wielkiej Twej rany, właśnie odrzucenia ze strony ojca, świadczy tylko o tym, że zablokowałeś się na zmiany i nie chcesz nawet słyszeć o nich. Odcinasz się i barykadujesz na swojej wierzy pozorów do póki Cię jakaś choroba nie powali. W takich przypadkach świat działa albo przez chorobę Twoją lub Twych najbliższych albo przez jakieś nieszczęście, bankructwo, rozwód, cokolwiek co tylko jest w stanie Tobą wstrząsnąć i sprawić, że zaczniesz szukać odpowiedzi i zadasz pytanie… po co?

I wstydzisz się części siebie i pogardzasz nią widząc ją w innych ludziach. Projektujesz swój ból na innych widząc na nich swoje grzechy, przywary to wszystko czym tak pogardzasz. Obwiniasz, oskarżasz, poniżasz, a to wszystko robisz tak naprawdę sama sobie, sama siebie oskarżasz i niszczysz powodowana właśnie tym pierwotnym, nieuleczonym bólem. Pętla się zaciska, sił zaczyna brakować, jesteś sama na swej wierzy, opuszczona jak niegdyś przez swego ojca, zdradzona przez wszystkich, sama, dzielna, romantyczna, walcząca…. ginąca za swe ideały, kupione od najbliższych, którzy sami przez nie umarli. Brakło Ci miłości w dzieciństwie co wywołało Twoje przeświadczenie o tym, że świat jest okrutny i zły i że życie w nim to samotna walka i że na pewno zginiesz. Sprawia Ci ono jednak pewną satysfakcję. Tak, przecież masz rację. To jest radość i pociecha. Tonący brzytwy się chwyta. Jednak nie jestem taka zła, bo mam przynajmniej w tym rację, Świat jest do niczego i zły, nikt mnie nie przekona, że jest inaczej… Prędzej umrę niż pozwolę się przekonać. Nie odbierajcie mi ostatniej mej radości, mej siły. Nawet to mi chcecie zabrać? Jedne co mam? Moje przeświadczenie o tym, że jest ze mną tak źle? Że świat jest taki, a nie inny? To kim ja będę jak i to okaże się kłamstwem? Kim, po co? Ostatnia bańka pryska. Dalej już beznadzieja… Pustka…. Straszna, samonapędzająca się spirala bólu, od której ciężko się wyzwolić. Przypomina to sytuację umierającego z pragnienia, który pływa w słodkiej, pitnej wodzie… Jedyny jego ból to to, że nie wie o tym…

Co robić w przypadku gdy się stwierdzi, że działa na nas właśnie taka niezagojona rana? Parę rzeczy dobrze jest wiedzieć, polecam artykuł “dobrze jest wiedzieć, że…” i “filtry i schematy naszej podświadomości”, a także literaturę fachową, a póki co to wiedz, że wszystko Ci sprzyja i zmierza do Twego dobrego, spełnionego życia. Zmierza do tego byś był szczęśliwy(a) bo taki jest plan dla nas, dla naszego życia. Jedyne co przeszkadza naszemu szczęściu, to my sami ze swym brakiem pozwolenia na nie, na własne szczęście, bo właśnie przez ogromne poczucie winy nie dajemy sobie prawa do niego. Czujemy się niegodni, mali, grzeszni, niezasługujący na miłość i nic dobrego, itd.

Uwolnij się od swego przekonania o swej grzesznej naturze o swym złym charakterze. Wiedz, że jesteś stworzona przez doskonałość i jesteś jej nieodłącznym i niezbędnym, wyjątkowym i niezwykle cennym elementem. Jesteś jedno z doskonałością świata i Ty masz moc i siłę, aby tę jedność przejawić. Ta Jedność to siła, piękno, mądrość, szczęście i wielka radość. Nasze życie jest właśnie takie i teraz nadszedł wreszcie czas na pełne tego zamanifestowanie. Teraz jest czas przebudzenia, oczyszczenia i odkrycia własnego życia, własnej drogi życiowej i każdy ją odkryje, wsześniej czy później ale uwierz, nie ma co zwlekać, bo piękne rzeczy przed nami podczas gdy my się babramy w błocie.

Na konie jeszcze coś takiego: diamenty rodzą się w ciemnościach i pod wielkim ciśnieniem. Ty jesteś takim diamentem. Odkryj tę Prawdę o sobie i świeć diamentowo czystym Światłem. Taka jest Twoja natura i prawdziwa Twarz.

ps, po pomoc, wiedzę zapraszam na wymienione strony i na forum drogowskazu

--
Drogowskaz - gdy Droga stanie się Celem...
Oridea.net - Inspiracje

Artykuł pobrany z serwisu Artelis.pl
Autorem jest Krzysztof Kina

piątek, 25 lipca 2008

Prawo do błędów

Jakże cudownie byłoby w życiu, gdybyśmy przestali grać. O ile łatwiej przebiegałaby nasza komunikacja, gdybyśmy otwarcie mówili, o co nam chodzi, co czujemy. Kiedy naszym przewodnikiem w rozmowie z drugim człowiekiem jest strach, nie dziwmy się, że rezulatat jest zgoła inny od zamierzonego. Po co zakładamy te wszystkie maski? O co nam chodzi?

O wiele rzeczy. Żeby nie zostać wyśmianym, żeby nie wyszło na jaw, że mamy swoje słabości, nie jesteśmy perfekcyjni. Perfekcjonizm. Im bardziej krytykujemy innych, tym bardziej boimy się, że sami wpadniemy we własne sidła. Skoro nie akceptujemy ludzkiej ułomności u innych, ciężko byłoby dać sobie samemu prawo do popełniania błędów. A przecież jesteśmy ludźmi, inteligentnym zbiorem atomów. Dopiero uczymy się odkrywać boską część w sobie. Jesteśmy ułomni, mamy na koncie małe i większe grzeszki. Czy ma sens obwinianie się za to? Wina zatrzymuje nas w miejscu. Obarcza nas strachem przed karą.

SYSTEM NACZYŃ POŁĄCZONYCH
Wina i kara to dwa sprzężone ze sobą elementy. Nie ma winy – nie ma kary. Tak to działa. Ile fortun dorobionych na przysłowiowej ludzkiej krzywdzie delektuje się swoim stanem posiadania, korzysta z majątku bez poczucia, że coś tu jest nie tak. I to jest właśnie tajemnica ich sukcesu. Brak poczucia winy. Nie przemawia tu przeze mnie sarkazm, tylko logika, doświadczenie i chęć odwołania się do waszych emocji.
Ci, którzy źle się czują z nieczystym załatwieniem sprawy, którzy mają poczucie winy z tego tytułu, nawet jeśli nie jest ono uświadomione – tych osobników prędzej, czy później dopada karząca ręka sprawiedliwości. Niejako na życzenie. Mówi się, że na złodzieju czapka gore. Jest to prawdą, ale prawdą połowiczną. Porzekadło to dotyczy jednostek, które mają poczucie winy z powodu dokonanego czynu. Podświadomie będą one prowokować sytuacje, które doprowadzą do ujawnienia kulis danej sprawy, bądź w inny sposób doprowadzą do utraty niesłusznie otrzymanych korzyści. Czasami takie zdarzenia mają miejsce po latach. Osobiście nie życzę nikomu tych lat spędzonych w luksusie, za to z poczuciem winy i strachem, że za chwilę zostanie nam to zabrane. Nam i naszej rodzinie. W tym wszystkim najgorsze jest to, że nasze przewinienie uderza w naszych najbliższych…
Tymczasem wystarczyłoby wyrugować z siebie poczucie winy i żylibyśmy jak w raju. Jednak już Dostojewski o tym pisał, a pewnie każdy z nas potwierdzi – nie jest to takie proste.
Powróćmy teraz do poczucia winy, z którym w większym lub mniejszym stopniu, rzadziej lub częściej boryka się każdy z nas. Mówię teraz o naszym chlebie powszednim, małym poczuciu winy, za małe przewinienia, o tym naprzykrzającym się doznaniu, które utrudnia nam egzystencję. Jeśli myślisz, że jest to temat, który cię nie dotyczy – grubo się mylisz. Jeśli myślisz, że nic nie zyskasz czytając o małych sprawach – mylisz się jeszcze bardziej.
Pozbycie się poczucia winy nie jest prostym zadaniem.
Nie wystarczy sobie powiedzieć: „Od dziś nie będę się obwiniał, za to co zrobiłem”. Samo postanowienie jest co prawda piękne i godne pochwały. Jednak nasz umysł postanawia wiele rzeczy. A ile z nich realizujemy? Każdy sam wie najlepiej.
Zacznijmy od rzeczy, które nie są oczywiste.
Postaraj się przeanalizować twoje ostatnio odczuwane poczucie winy. Być może odnajdziesz jakąś część swojej historii w którymś z omawianych poniżej wątków.

ILUZJA
Masz poczucie winy – sprawdź, czy twoje działanie przyniosło komuś realną stratę. Najszybszym, acz nie najłatwiejszym sposobem jest zapytanie twojej niedoszłej ofiary, jak odebrała twoje zachowanie, działanie lub zaniechanie. Cokolwiek, o co się obwiniamy.
Może się okazać, że nasze poczucie winy jest iluzoryczne. Częstokroć preparujemy w domowych warunkach osobiste poczucie winy na nasze osobiste potrzeby, choć rzeczywista rana nie została zadana. Nasze nawykowe myślenie karze nam wyobrażać sobie, że kogoś zraniliśmy, zrobiliśmy coś nagannego. Potem męczymy się z tym, zadając sobie wewnętrzne ciosy. Nasza niedoszła ofiara albo nie pamięta sytuacji, o której wspominamy, albo pamięta ją zupełnie inaczej. Co więcej, nie poczuwa się do roli ofiary.
W kreowaniu iluzorycznego poczucia winy przodują kobiety. Syndrom matki Polki większości z nas nie jest obcy. Matka Polka przy każdej próbie dania sobie czegoś: wolnego czasu, prezentu, spotkania z przyjaciółką, popada w poczucie winy. Robi to w trosce o członków rodziny. Zadręczając ich często swoją męczeńską postawą. Osobiście wolę mieć u boku męża zadowolonego po spotkaniu z kolegami aniżeli marudę narzekającego na cały świat. A tak kończą się jego rzadkie ataki poświęcenia się dla rodziny. Może nasi partnerzy myślą podobnie? Może oni też chcą mieć u boku zadowolone żony, a dzieci matki? Może czas sprawdzić, czy tak jest rzeczywiście?

GIGANTOMACHIA
Częstokroć przydajemy naszym zachowaniom rangi wielkich czynów, wielkich urazów. Przejmujemy się tym do granic wytrzymałości, podczas gdy nasz rozmówca może i poczuł się zraniony, ale rana nie jest śmiertelna. Prosta rozmowa najczęściej pomaga oczyścić klimat. Jeśli zdarzy ci się, że twoje przekonanie o rozmiarze zadanej rany uniemożliwia ci stawienia czoła sytuacji, z obawy, że zostaniesz potępiony na wieki, wykonaj proste ćwiczenie. Wyobraź sobie, że ty i ofiara jesteście postaciami w teatrze kukiełkowym, albo pacynkami. Przypuśćmy, że jesteś mężem, wygłaszasz swoją kwestię, która powoduje stan zapalny. Twoja żona kukiełka zakłada ręce na piersi i kukiełkowym głosem obwieszcza ci, że jesteś skończonym kretynem, po czym odwraca się na małej pięcie, idzie do kąta i tam chlipie teatralnie. Jest ujmująca. Teraz ty wyciągasz zza pazuchy bukiet sztucznych kwiatków i pędzisz przez scenę, żeby paść przed nią na kolana. Czyż nie wzruszająca scena? A przy tym stawia nasze problemy we właściwych proporcjach. Czasem trzeba porzucić nawyk demonizowania swoich dokonań i dać sobie prawo do potknięć. Twoi bliscy lepiej się poczują w twoim otoczeniu wiedząc, że jesteś omylny i potrafisz się przyznać do błędu.
Jeśli jednak nie zdobędziesz się na rozmowę i zamkniesz się w sobie zadręczając tym, co zrobiłeś to może ci grozić punkt następny…

ATAK
To dość częsty przypadek. Ponieważ źle się czujemy z naszym poczuciem winy, uwiera nas i przeszkadza w normalnym funkcjonowaniu, przeto zaczynamy obwiniać naszą ofiarę o to, że czujemy się przez nią fatalnie. A skoro przez nią komfort naszego życia się pogorszył – należy jej się kara. Im bardziej nasza ofiara obnosi się ze swoim bólem, tym gorzej się to dla niej kończy. Wzorce wyniesione z dzieciństwa grają tu pierwsze skrzypce. Jeśli w domu rodzice wzajemnie się obwiniali, to nawet przy niewielkim przewinieniu możemy atakować naszą ofiarę agresją, irracjonalną z jej punktu widzenia, a jak najbardziej uzasadnioną z naszego, bo najlepszą formą obrany jest atak i to z zaskoczenia, zanim nas zdążą zaatakować. Dla nas jest to działanie nawykowe. A nawyk jest drugą naturą. Nie zastanawiamy się nad czymś, co jest naturalne. Powtarzamy wzorzec. Czasem jednak warto stanąć na chwilę i wziąć pod lupę swoją drugą naturę. Może czas najwyższy zrzucić pancerz przyzwyczajeń. Dla dobra nas samych i naszych bliskich oraz naszego otoczenia. Ja też nie lubię dostawać prztyczka w nos zaraz po tym, kiedy ktoś podłożył mi nogę.

AUTODESTRUKCJA

Naczelnym zadaniem poczucia winy jest ukaranie siebie w zastępstwie pana Boga, głównie z obawy, że kara, którą moglibyśmy otrzymać z jego ręki mogłaby być bardziej dotkliwa od tej, którą zadamy sobie sami. Jednak czasem okazuje się, że zapętlamy się we własnym poczuciu winy tak bardzo, że kara, którą sobie wymierzamy nie jest współmierna do wielkości szkody. Mówiąc ściślej - znacząco ją przewyższa. Jeśli łudzimy się, że nasza nadgorliwość zostanie w taki, czy inny sposób wynagrodzona – bardzo się mylimy. Bóg uczył wybaczać Poza tym, kto lubi takich gorliwców?
Moja rada? Miejmy litość dla nas samych.

SYSTEM NAGRODY
Systemowo w naszym kręgu kulturowym poczucie winy zostało zaszczepione wraz z doktryną katolicką. Im bardziej winny się czujesz tym bardziej pobożny się jesteś, tym jesteś bliższy bogu. Taki przekaz został części z nas wpojony tak solidnie, że wyzwolić cię z tego przekonania zapewne byłoby ciężko samemu Jezusowi.
Osho twierdzi, że ten, kto czuje się winny ten grzeszy. Karanie siebie to odbieranie roboty panu Bogu (dla tych, co widzą w nim srogiego Pana) oraz zamach na boskie stworzenie (dla tych, co dostrzegają w sobie świątynię Boga)

OCZEKIWANIA
Poczucie winy to zawsze manifestacja naszego niskiego poczucia własnej wartości, dręczącego uczucia zwątpienia w siebie. Im większe stawiasz sobie wymagania, tym boleśniej karzesz się poczuciem winy za fakt nie spełnienia własnych lub cudzych oczekiwań. Zamykasz się w błędnym kole rozpaczy i beznadziei zamiast wziąć naukę z błędu i iść do przodu. Poczucie winy unaocznia nam, ile pracy musimy jeszcze włożyć w naukę kochania siebie.

Kochajmy siebie. Bezwarunkowo. Bądźmy dla siebie dobrzy, to i świat będzie dla nas lepszy. Zacznijmy od wybaczenia sobie.


Dlaczego sporządziłam tę etymologię poczucia winy?
Głównie po to, aby dać ci sposobność spojrzenia na siebie jak na człowieka, który traci w życiu oddając swą energię, swą kreatywność i radość życia, topiąc ją w czymś co nie pochodzi od Boga, nie przyczynia się do naszego szczęścia, ani do szczęścia naszych bliskich. Więc po co ulegamy poczuciu winy?
Odpowiedzi jest wiele. Z przyjemnością oddałabym się teraz pokusie kolejnej analizy :) Jednak mam cel nadrzędny jakim jest szczęśliwe życie a nie życie przepełnione analizami.
Dlatego zadam ci inne pytanie, które wcześniej zadałam sobie: Czy próbowałeś kiedyś świadomie powstrzymać się przed spontanicznym poddaniem się dyktatowi winy? Na moment zatrzymaj się, zastanów do czego prowadzi spirala poczucia winy.
Weź w swoje ręce kontrolę nad tym co dzieje się w twoim życiu. Nie pozwól, by odwieczne wzorce zbudowały twoje życie. Jest to solidny fundament, bez wątpienia, jednak fundament na którym zbudujesz szary dom pełen trosk.
Daj sobie i swoim bliskim trochę wolności. Uwolnij siebie od poczucia winy. Weź głęboki oddech, uśmiechnij się do siebie, do wszystkich błędów jakie popełniłeś, w szczególności do tego ostatniego i zacznij cieszyć się życiem, życiem z błędami. Takim jakie jest, tu i teraz. Nie musisz zaczynać wszystkiego od nowa. Zaakceptuj siebie. Omylnego, niedoskonałego. Zaakceptuj siebie, chociażby na przekór całemu światu. Zaakceptuj siebie, mimo wszystkich błędów, a może właśnie dzięki nim.

beata markowska

ps
Jeśli nie odnalazłeś się w żadnym przykładzie, jesteś człowiekiem nieskalanym poczuciem winy. Dlatego mój apel do ciebie, nieznajomy czytelniku: ujawnij się, powiedz nam wszystkim, jak to jest żyć bez poczucia winy, w szczęściu?

kontakt znajdziesz na stronie
www.personaldevelopmentcentre.eu

--
http://www.solaris-rozwojosobisty.pl/

Artykuł pobrany z serwisu Artelis.pl

Zmiana Osobista - Objawy, a Przyczyny

Wiele szkół psychoterapii mówi 'jak zwalcza się tylko objawy, to przyczyny tych objawów przejawią się w inny sposób, dlatego trzeba pracować z przyczynami'.

Wielu NLPerów mówi 'Czasem są tylko objawy.' oraz 'Jak problemem są objawy i pozbędzie się objawów, to sprawa załatwiona.'

Jestem NLPerem, jestem studentem psychologii i jestem coachem - i z mojej perspektywy i doświadczenia, żadne z powyższych podejść nie jest do końca prawdziwe... Pamiętaj, że ten tekst pisany jest wyłącznie z mojej mapy rzeczywistości i mojej perspektywy - weź z niego tylko i wyłącznie te wszystkie rzeczy, które są dla Ciebie najlepsze.

Tak - często są tylko objawy i wystarczy pozbyć się przyczyn, by załatwić sprawę. Jeśli ktoś nie umie angielskiego mimo 8 lat nauki w szkole, to nie musimy przechodzić we wspomnieniach jego doświadczeń z podstawówki, żeby opanował on język - wystarczy, że damy mu skuteczną metodę nauki języka TERAZ. Problem i rozwiązanie.

Jednocześnie - czasami to przyczyny są ważniejsze, bo jeśli ktoś regularnie się przeziębia, to warto zobaczyć co wywołuje przeziębienia, a nie tylko koncentrować się na pojedynczym przypadku kataru i bolącego gardła. W innym wypadku mielibyśmy wprawdzie stałego klienta, regularnie przychodzącego z katarkiem do szybkiego wyleczenia - ale byłoby to, delikatnie mówiąc, uzależnianiem osoby od siebie. Zdecydowanie lepiej i ekologiczniej jest więc pracować tutaj z przyczynami. Problem, głębszy problem, rozwiązanie głębszego problemu, a w efekcie również płytszego.

I w końcu, co najważniejsze - czasami możesz skupić się na objawach i załatwić dużo na stałe - ale gdybyś skupił się na przyczynach, załatwiłbyś jeszcze więcej. Jedną z inspiracji dla tego artykułu była moja dzisiejsza rozmowa z przyjaciółką, która wychwalała zalety imprintingu i reimprintingu - zmieniania własnej historii osobistej przez dodawanie wspomnień i zmianę istniejących. Gdy spytałem w jakim celu, odpowiedziała, ze "jeśli ktoś chce mieć doświadczenie że np czuje się pewnie w seksie pod prysznicem, to robi sobie kilkadziesiąt takich w przeszłości i ma na tej podstawie doświadczenie, które daje pewność". To prawda, zmieniłoby - jednocześnie jednak praca nad tym co TERAZ, w tej chwili sprawia, że takiej pewności brakuje, że nie jest ona generowana na bieżąco, byłaby o tyle użyteczniejsza, ze po drodze mogłaby rozwiązać np. również brak pewności w seksie na stole kuchennym, ponieważ ten jeden 'objaw' był jedynie elementem całej, większej struktury. Zmieniając wspomnienia odcinamy strukturę od danego obszaru życia i czasem to wystarcza - jednocześnie niekiedy warto ją zmienić całkowicie.

Podobnym przykładem jest praca z dialogami wewnętrznymi - czasami zamiast wysadzać, rozstrzeliwywać, przedrzeźniać itp. dialogi wewnętrzne które nas ograniczały, warto skorzystać z modelu skupionego na intencjach danego zachowania - np. Core Transformation albo Six-Step Reframing - traktując dane ograniczenie nie jako 'ograniczenie do wywalenia', ale tak, jak potraktowalibyśmy ból w ciele - jako sygnał, że coś wymaga naszej uwagi i naprawy. Problem, głębszy problem - rozwiązanie głębszego i w efekcie wielu różnych płytkich.

To moje podejście i mój zwykły model pracy z klientem - przyjrzenie się faktycznej strukturze objawów i zdecydowanie, nad czym w danym kontekście warto pracować. Czasem warto bowiem, w moim doświadczeniu, poświęcić trochę więcej czasu na zmiany na głębszym poziomie, by klient dostał dzięki temu jeszcze więcej, być może zmian których nie oczekiwał, ale zawsze zmian które dadzą mu jeszcze więcej. Niezależnie, czy jako NLPer pracujesz z kimś czy z sobą - zastanów się czy nie warto czasem sięgnąć głębiej i popracować z tym, co leży pod spodem - niekiedy, długoterminowo, jest to po prostu skuteczniejsze rozwiązanie.

Oczywiście, nie znaczy to że każdy przypadek warto rozpatrywać na poziomie głębokich przyczyn i źródeł problemu. Bynajmniej, jest masa rzeczy, które można szybko i skutecznie rozpracować od ręki. Proponuje jedynie nieco bardziej różnorodny świat niż popularne wśród niektórych psychologów 'istnieją tylko głęboko ukryte przyczyny' czy popularne wśród niektórych nlpowców 'istnieją tylko objawy, nie ma sensu szukać przyczyn'. Często istnieje i to i to, warto być w stanie rozpoznać z czym warto pracować akurat w tym przypadku.


--
Artur Król (www.krolartur.com) zajmuje się wspomaganiem ludzi we wprowadzaniu trwałych, skutecznych zmian w życiu osobistym i zawodowym, ucząc ich wolności na każdym poziomie - emocjonalnym, intelektualnym, społecznym, zawodowym i finansowym.

Artykuł pochodzi z serwisu Artelis.pl

wtorek, 22 lipca 2008

Twoje granice?

Granice są różne, wszyscy o tym wiemy. Granice państwowe, granice przyzwoitości, głupoty i granice naszego komfortu. Zbiór granic jest nieograniczony i ciągle otwarty. Ponieważ interesuje mnie rozwój człowieka bardziej niż zmiany w obszarze państwowości, przeto skupię się na naszych mentalnych granicach.
Kto je ustanawia? W pewnym stopniu społeczeństwo, które oddaje część swojej woli na rzecz reprezentantów. Ci z kolei tworzą na agorze zwanej Sejmem prawa regulujące określony zakres naszych zachowań. Dużą część naszych ograniczeń wpajają nam rodzice, nauczyciele, telewizja i inne media w procesie zwanym wychowaniem. Jednocześnie uściślę, że to, co rodzice nam świadomie przekazują, a to, co my wynosimy z domu bazując na obserwacji naszych drogich opiekunów, a w szczególności obserwacji relacji między nimi, są to dwie zgoła odmienne sprawy. Najczęściej dwa różne przekazy. Sprzeczne w swej treści, dodam.
Na takiej pożywce hodujesz swego wewnętrznego krytyka. Kiedy dorośniesz i nie będzie w pobliżu rodziców, to on będzie ci przypominał, jaki jesteś głupi. Albo leń.. albo niegrzeczny, nieudacznik, niedojda, beksa … z niczym sobie nie radzisz, albo wszystko musisz sam. Przez piętnaście, szesnaście lat (czasem to trwa dłużej, niekiedy przez całe życie) nasi rodzice kodują nam, kim jesteśmy i jakie są nasze granice. Robią to najczęściej bezmyślnie, ponieważ tak ich wychowano, bo tak jest najprościej, bo na dzieciach najłatwiej odreagować stres codziennego dnia. Rodzicom wierzy się bezwarunkowo. I choć przychodzi czas buntu, kiedy odcinamy się od naszych korzeni, negujemy to co mówią i co sobą reprezentują, nasza podświadomość już została wychowana. Proces zakończono. Świadomie możemy się wyrywać z więzów, jednak z biegiem czasu z przykrością zauważamy, że coraz bardziej przypominamy naszych rodziców. Przypadek?

Walczyć z takimi wzorcami świadomie to jak walczyć z wiatrakami. Tu trzeba sięgnąć po broń, z której do nas strzelano, czyli po informacje podprogowe, po podświadomość. Na szczęście pojęcie to już dawno weszło do kanonów współczesnej psychologii, więc nie będziemy nikogo szokować tym, że istnieje coś więcej niż nasz umysł świadomy. Ale jeśli ktoś nie czuje się na siłach zmierzyć z tematem podświadomości, to jest to najlepszy czas, żeby opuścić ten artykuł z tarczą, nie czytając go do końca.

To, kim jesteś w tej chwili, co robisz w życiu oraz czego nie robisz bierze się z twoich przekonań. Przekonania są jak mury, który wytyczają, a raczej ograniczają twoją ścieżkę życiową. Może i zrobiłbyś coś szalonego, albo przynajmniej coś, na co masz wielką ochotę, ale nie robisz tego, bo… tu możesz wpisać cokolwiek: że się nie da, że nie można, że nie masz pieniędzy, czasu, nie wypada.. Dziesiątki przekonań. Skąd się wzięły w tobie? Sam je odkryłeś? Gdybyś był człowiekiem, który stracił pamięć i na nowo musi sobie ułożyć życie, mogłoby okazać się ku powszechnemu zdziwieniu, że pokonujesz wszystkie ustalone przez społeczeństwo ograniczenia, bo nie wiesz o ich istnieniu. Tak jak przysłowiowy trzmiel. Zgodnie z prawem aerodynamiki, trzmiel nie ma prawa latać, bo jest za duży i zbyt ciężki w stosunku do powierzchni skrzydeł. I co? Lata. Lata, bo nie wie, że jest prawo aerodynamiki, które skazuje go na chodzenie po ziemi. Trzeba mieć niezachwianą wiarę w siebie, żeby móc przekraczać społeczne przekonania. Wiara w siebie to towar deficytowy. Kogo rodzina i szkoła wyposażyły w wiarę w siebie ten jest szczęściarzem i nie dla niego ten artykuł.

Jest tam ktoś jeszcze? Widzę parę osób. Witam cię w grupie wybranych, odartych ze złudzeń. Ze złudzeń, czyli z wiary w rzeczy niemożliwe, niepopularne, nieracjonalne a nawet niepraktyczne. Witaj na planecie Ziemia wspaniała Istoto. Ten tekst czytasz po to, aby przypomnieć sobie, Kim Jesteś.

Mam dla ciebie parę ćwiczeń. Zrób je, by przekonać się, że twoje możliwości są nieograniczone. Jedyne, co cię powstrzymuje przed ich realizacją to własna decyzja, uwarunkowana nabytymi przekonaniami. Jednak wystarczy na moment wyjść poza schemat, a już nigdy nie wrócisz na drogę, którą wcześniej kroczyłeś. Może nie będzie to zmiana monumentalna, ale zapewniam cię, że nie pierwsza.
Kiedy człowiek raz odkryje swoją wielkość, kiedy jej dotknie - nawet, jeśli bardzo chce, trudno mu o tym zapomnieć.

Jesteś gotowy do ćwiczeń?
Najpierw chciałabym, abyś sobie przypomniał coś, z czego jesteś dumny.

Już?
Czy pamiętasz to zdarzenie ze szczegółami? Jak do tego doszło? W jakich okolicznościach się zdarzyło? Co właściwie miało miejsce? I co z tego wynikło? Jak się teraz z tym czujesz?

Zakładam, że czujesz się bardzo dobrze. Może się nawet uśmiechasz…
W takim razie poproszę cię o następną rzecz: kartkę papieru i coś do pisania.
Oto 5 dziedzin:
1) Praca, nauka
2) Dom, rodzina
3) Hobby, odpoczynek, zainteresowania
4) Rozwój osobisty
5) Działalność na rzecz innych
Wyobraź sobie, że nie ma żadnych ograniczeń: finansowych, fizycznych, mentalnych. Nie działa grawitacja. Możesz wszystko.

Napisz, co chciałbyś, chciałabyś osiągnąć w każdej z tych dziedzin. Każdy z punktów powinien zawierać minimum 10 celów. Bądź szalona i nierozsądna! Lub szalony i nierozsądny!
Po skończeniu tego ćwiczenia jesteś gotowy do następnego ćwiczenia:
Oto ono: Gdybyś miał(a) znaleźć swoje nazwisko w encyklopedii jak brzmiałby wpis?
Wielkość wpisu i czas na to masz nieograniczony.
Tylko pamiętaj o jednym: z tej drogi nie ma już powrotu.
Za to możesz tam spotkać sporo interesujących ludzi.

Do zobaczenia na szlaku :)
beata markowska

--
http://www.personaldevelopmentcentre.eu

--
http://www.solaris-rozwojosobisty.pl/